Opis klubu
Koochane babeczki, postanowiłam założyć ten klub, poniewaz w moim przypadku wydarzyła sie historia taka iż zostałam samotna mama, pomimo to ze moj maly synek sie jeszcze nie narodził.....Przykro jest mówic o takich sprawach,ale niestety tak już jest w zyciu, dzieki takim blogom mozemy porozmawiac o takich problemach co nas trapi i nie daje spokoju, ze to akurat nam sie przytrafiło.... Piszcie......
Najbardziej aktywne
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 130.
ja w sumie nie powinnam się tu zapisywać, bo samotna już nie jestem... ale to tak może dla dodania otuchy...
rozstałam się z facetem w 7 miesiacu ciaży. bo był notorycznym kłamcą, nieodpowiedzialnym i niereformowalnym dupkiem. wpakował mnie w długi, przypuszczam też, że mnie zdradzał. dawałam wiele szans, aż miarka się przebrała. nie uznałam jego ojcostwa bo nie chciałam by moje dziecko miało kontakt z zaburzonym wg mnie człowiekiem, i ja też nie chciałam go więcej oglądać. na alimenty nie liczyłam biorąc pod uwagę to, ze jest zadłużonym człowiekiem i ma jeszcze jedno dziecko, z którym nie utrzymuje kontaktu.
przez pół roku narzekałam na swój los, nie mogąc się pogodzić z tym, ze Marcin nie ma taty. nie potrafiłam w pełni cieszyć się macierzyństwem, bo ta świadomość mnie dobijała. stwierdziłam, ze jak będę tylko narzekać i nic z tym nie zrobię, to będę nieszcześliwa. postanowiłam to zmienić i jak Marcin miał niecałe 7 miesiecy poznałam faceta. który jest świetnym partnerem, i wspaniałym tatą dla Marcina. ma swoje wady, ale to pryszcz w porównaniu z wadami eksa.
nie wierzyłam w to, ze kiedyś będę szczęśliwa. a dziś jestem. do pełni szczęścia brakuje tylko zamieszkania razem i wygranej w totka ;)
dzięki ;) ja może miałam też to szczęście, ze mój facet ma córkę, więc dla niego ojcostwo jest łatwiejsze.
ja wiem, ze na początku nie wierzy się w to, ze będzie lepiej. myśli się czasem, ze no tak, sama z dzieckiem - kto mnie zechce... ważne, zeby na takim myśleniu nie poprzestawać i powalczyć trochę o siebie... i wyciągać wnioski z poprzednich związków...
@kotowa nie mart się, zawsze istnieje nadzieja, że będzie dobrze... Może jak ojciec Twojego Kubusia wyjdzie na wolność to wszystko się ułoży. Ja nie mam takiej nadziei i też jakoś sobie radzę, chociaż nie powiem, że jest lekko. 3maj się i głowa do góry, my, samotne mamy, musimy być twarde;)
Dawno mnie tu nie było... miałam nadziej,ze bedzie nas tu jak najmniej, no ale widze że grono niestety sie powieksza..... Jedyne co nam pozostaje to wierzyćze wszystko sie ułoży i bedzie ok... My kobiety jestesmy stworzone do tego aby radzic sobie z takimi problememi:) Solidarność jajnikow;) Ja nie wiem czy po tym wszystkim bede chciała sie zakochac, boje sie ze znowu moze mnie to spotkac...ale na szczescie mam kochanego syneczka Jakubka, przy nim jak przy kazdym malenstwie nie da sie nudzic,, a jak przychodzi chwila załamania wystarczy ze spojrze na jego słodka buziunke i wszystko nabiera kolorow:)