Nic mi nie mówicie o bólach, bo już mam takie na stałe w biodrach, pachwinach, kroczu, nogach, że już chyba przywykłam.. Majciężej się wstaje, ciężko chodzi, stoi, lezy i siedzi też. Tak źle, tak nie dobrze :P
Co do odkształcanie się dziecka, to moja szaleje od tygodnia w końcu bardzo mocno :) I często u góry brzucha mnie mocno wypycha czymś dużym. Kopniaki zaczęłam czuc koło pępka, więc.. mam nadzieję, że to duże u góry, to pupa i moje dziecię odwróciło się w koncu główką w dół! Oby..
Co do puchnięcia i drętwienia, to w tamtej ciąży zaczęłam od 28 tygodnia, w 30 tc już na stałe miałam zdrętwaiłe palce u rąk, a opuchlizna zaczęła się od 35 tc.. Ogólnie od 36 tc do 38 tc przytyłam 4kg. W te dwa tygodnie ostatnie tak spuchłam i starsznie to czułam, nie moglam chodzic, szczypało mnie nieziemsko, nawet klapki męża były za małe.. :D
A teraz puki co, odpukac, nic mi nie drętwieje ani nie puchnie. Jeszcze.. i oby jak najdłużej.
mamaa U nas, jeśli poród zacznie się w nocy, to mąż idzie po teścia, swego ojca, bo mieszka dwa bloki dalej, bierzemy od niego auto, bo swego nie mamy, a on przyjdzie poczatowac koło Małej. Jeśli to będzie już rano i będę wiedziała, że Laura zaraz wstanie, a mąż nie zdąży wrócic, bo jeszcze będę rodzic, to zadzwonię w porę do mojej mamy, żeby zdążyła dojechac i się Małą jakiś czas zając aż do powrotu męża. A jeśli akcja zacznie się w dzień, to zawioziemy Laurę do mojej mamy do domu. Szczerze nie wiem jak sobie poradzą przez kilka godzin, ale jakoś muszą.. Nie wyobrażam sobie rodzic bez męża.. Ale też nie wiem jak tam Laura to zniesie sama z moją mamą.. nie wiadomo jeszcze jak długi czas, aż mąż nie wróci do nich. Ale musismy się przemęczyc, nie ma innej opcji przecież. Do tej pory moja pierworodna została z moją mamą kilka razy, ale max 2 godzinki i to raz, a tak to raczej pół godzinki..