Daria, moja przyjaciółka miała tak, że wody jej odeszły ale skurczy zero, pojechała na IP to dali jej kropólwkę z oxy i trwało to jakieś 7 godzin zanim urodziła. Jedyne co to mówiła, że bolało bardzo, ale jej kazali leżeć po to był 42 tc i musiała być pod Ktg.
Ale ten czas leci - może pierwsza z nas urodzisz :P
Ja ledwo człapię, choć człapię jeszcze i się nie oszczędzam, poprasowane mam już wszystko. Ale aptekę wciąż odkładam na koniec..no i zastanawiam się ile pieluch kupić na początek?
Torbę do szpitala spakuję sobie po świętach jakoś. Nawet w Biedrze babki mi mówi, że Pani to już na ostatnich nogach, a ja, że niby nie, że termin 21 maj to kręcą głowami -taki mam brzuchacz ogromny.
Najbardziej boję się, że poród zacznie się w nocy i będę musiała Staśka w nocy zaprowadzać do szwagierki (miekszka 10 minut pieszo od nas)...wszystko ma wytłumaczone, że jak dzidzia będzie chciała wyjść z brzuszka to mama pojedzie do szpitala, a wtedy będzie czekał w domku na mnie i przyjedzie do niego babcia, żeby się z nim bawić. Wtedy też ma pojechać z tatą po prezent dla Krzysia, a Krzyś przywiezie mu prezent - wybrał sobie śmieciarkę na baterie :P i generalnie, że będzie mamie pomagał się opiekować dzidzią i będzie się dzielił zabawkami itp - wszystko pięknie ładnie, ale zobaczymy jak w praktyce. Boję się tych pierwszych dni...