Ja niestety dziewczyny, 1.5 tygodnia temu skończyłam okres, a od wczoraj znów plamienie, ból wszystkiego, czuję się masakra. Miałam ostatnio okres razem z plamienia mi 18 dni... 1.5 tygodnia przerwy i znów... Od wczoraj plameijiw, a za tydzień już okres. Załamuje mnie to. Zdążyłam się zbliżyć z mężem 2 razy... Bo zmwczeni, bo praca bo coś tamm... Czuję się z tym fatalnie. Kiedy u mnie będzie suepr wreszcie. Tarczyca może nie jest w normie, ale nie jest też tragiczne poza ... Przynajmniej nie była 4 tyg temu, ale może powinnam zrobić wynik świeży... Skąd to? Co się dzieje... Nie wiem. Ale jestem załamana ;(
Najbardziej aktywne
Komentarze
Wyświetlono: 4101 - 4110 z 4687.
Dziewczyny. No kiepsko. Tak się słabo czuję, i już 2 dzień plamienie. Będzie do przyszłej środy, wtedy mam dostać okres. Albo czwartek. Łykam sobie uspakajacee i melisę. Bo już wiem że jestem nerwowa.
Lekarze nie wiem co na to. U ginekologa miałam być przyszły tydzień. Ale zaraz wam opowiem ci u mnie T9 się za głowy złapiecie. Jestem tak płaczliwa że masakra. Jak małe dziecko ryczę... Co do lekarza. Raz miałam tak że 20 dni w miesięcy krwawiła, 2 miesiące i zdiagnozował lekarz zaburzenia prolaktyny. Brałam leki i ok. Potem po roku, znów wróciły plamienia po 22 dni - 18 - nie raz 15 potem znów 20 dni krwawienia, niestety już dłużej szukała, bo nie mogła wymazu pobrać przez plamienia ciągle i dopiero po roku moich męczarni zdiagnozowano po cytologii przewlekle zapalenie szyjki macicy... I od tamtego czasu. Było dobrze. Zaczęło się 4 miesiące temu, jak tarczyca rozszalała się i skoczył wynik do 6... Ale spadł do 3.50, a plamieniu masakra. Ja tego nie wyrabiam. Np i kolejna wizyta miała być w przyszłym tygodniu a...
Ale u mnie rewolucje... Wizyty pewnie nie będzie... A za to prawdopodobnie będzie przeprowadzka...
Poszłam dziś do sklepu, wracam, a mój mąż nagle bez żadnej zapowiedzi ni z gruszki nie z pietruszki, że poważna rozmowa. Znalazł mieszkanie na wynajem, 10 min na działkę gdzie zaczynamy budowę, 5 min do pracy. Teraz biedula przebija się do pracy godzinę codziennie w korkach, a jak zacznie się budowa będzie dramat. Nasze mieszkanie jest ipalne, ciasne, ciężko nam tu, to tylko 30 m, a tam 70, - 3 pokoje, 2 balkony, oddzielna kuchnia z oknem na balkon, sypialnia (której nigdy nie miałam..), nawet nie wiem jak to jest mieć sypialnię z mężem...
A mimo tych wszystkich plusów boje się dziewczyny... Boje się nowego... Boje się że tu jest masakra, brud, smród, złodzieje, bandytyzm, ale czuję się u siebie jakkolwiek to brzmi. Jestem w swoim mieszkaniu. A tam ? Czy będę jak intruz? Czy to tylko w mojej głowie... Boje się po prostu wynajmować... Mieszkanie nie nowe. Ja swoje mam stare, ale zrobiłam sobie całe w stylu biel, wiklina itp... lubię je mega, choć malutkie. Tam nie ma stylu, czy się przyzwyczaję? Czy jestem nienormalna że się boje? Będę miała rower pod ręką, mogę jechać gdzie chce, wziąść siostrę na spanie bez stresu... Teraz żeby pojeździć z Dorka na rowerze muszę iść 10 min do garażu który wynajmujemy...
Ps. Nasze 30 m jest w ścisłym centrum, więc też je wynajmiemy, a tam będziemy spokojnie mieszkać na 70m blisko Dawida pracy itp do czasu wybudowania domu. Czyli około 2/3 lata...
Co wy o tym sądzicie? Proszę powiedzcie. Moje mieszkanie jest malutkie, mamy 2 maleńkie pokoiki, kuchnia przechodnia, brak przedpokoju, brak garażu, brak strychu, brak komórki lokatorskiej. Więc A czym płacze? Ze jestem na swoim... Nikt tu nic nie może mi powiedzieć... Zarzucić... bo jestem u siebie... A tam jest mega. 70 m, sypialnia, Dorki pokój, salon z balkonem dużym, kuchnia oddzielna. Ale boje się bo nie będę u siebie... Czy słusznie? Proszę dodajcie mi otuchy. Boje się przeprowadzki, nowości boje się wszystkiego... Ps. Wozić Dorke będę musiała do przedszkola... Bo nie chce jej wypisywać ...