mysza a używasz tych testów owulacyjnych ? kurcze ,świetna sprawa . Dzięki nim mam teraz swoją dwutygodniową kruszynkę . Czego wam życzę z całego serca . Muszę kiedyś usiąść i na blogu coś naskrobać , bo też czekałam na te dwie kreski na teście .
Wiecie co,ja też mam cudnego męża ,znosi te moje humory ,nastroje,pokazuje jak mnie kocha i wiem że kocha,ale czasem może jest bardziej zmęczony,zabiegany,coś powie nietak do mnie i odrazu zaczynam sobie wkręcać niewiadomo co . Nawet nieraz nie dwa już widziałam rozwód w oddali. Ale kiedyś koleżanka mi powiedziała coś fajnego ,tak mnie opamiętała. Powiedziała że w życiu pokłócicie się jeszcze nie raz,nieraz będziecie mieli inne zdanie ale czy to powód do rozstania ? ludzie się kłócą i godzą , nie można wkręcać sobie czegoś czego niema .
A teraz coś wam powiem od siebie. Kilka miesięcy kłóciłam się zmężem a raczej to ja się z nim kłóciłam o to że ma mieć wyjazd z pracy w termin mojego porodu ( przecież nie jego wina ) ale ja mu wyrzucałam że nie będzie przy porodzie itd. Ile to nocy nie przespałam wściekła i zapłakana. A co się okazało ? że urodziłam o 5 tyg wcześniej,mąż był na miejscu . Miał być przy porodzie i był tyle tylko że go nie pozwoliłam wpuścić na porodówkę . A dosłownie z niej go wyrąbałam za drzwi. Pozwoliłam go wpuścić jak mała się urodziła. Niewiem ,nagle taka rozkraczona,obolała,sikająca i chyba srająca pod siebie poczułam się tak paskudnie że niechciałam żeby mnie oglądał. I taki paradoks. Tyle nerwów ,rozmyślań niepotrzebnych kłótni a borok nie ze swojego wyboru wylądował za drzwiami i tyle widział ;) . Więc myślę sobie nie gdybajmy,żyjmy tu i teraz . I przejmujmy się sprawami które właśnie trwają nigdy tymi które mają się wydarzyć :)