torba do szpitala spakowana. W sumie to jeszcze niecałe 3 tygodnie i ciąża juz donoszona. Właściwie za dwa tygodnie już może być poród, więc powoli w podświadomości atakuje mnie panika. Od dwoch dni czuję coraz wieksze rozpieranie kości miednicy, ból nad spojeniem, coraz częstsze skurcze Braxtona, czyli rzeczywiście coraz bliżej końca. Zresztą brzuszek już zaczyna mi bardzo ciążyć, tym bardziej, że starsza córka jest w równym stopniu absorbująca co przedtem i po prostu nie mam juz czasem siły. Często pyta mnie: "kiedy pan doktor wyciągnie wreszcie naszą Cukrusię" (nawiasem mówiąc - nowe imię naszej nienarodzonej wg Alicji...), no ale ja tez juz nie moge się doczekać tego porodu. I ta zgaga, no koszmar...
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
Pozdrowionka