2014-10-08 21:50
|
zastanawia mnie jak wygląda opieka nad dzieckiem w szpitalu tuż po cc wiadomo zależnie od znieczulenia nie wolno wstawać przez para-paręnaście godzin kto w tym czasie zajmuję się dzieckiem ? czy położna przychodzi zawsze kiedy dziecko płacze podaje do karmienia itd proszę o wszelkie informacje bo jestem w tym zielona.Wiem że u mnie w szpitalu zaraz po cc przynoszą dziecko i nie ma możliwości oddania im a wiem że w niektórych szpitalach można zażyczyć sobie że dziecko przynoszą tylko do karmienia
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
Ja miałam Cesarke .. I po urodzeniu położne wzieli Bartka zeby go ubrać umyć nakarmić ja leżałam jak flak czułam się jak wypluty żelek .. Potem po jakiejś godzinie mi go przyniosła zebym go przytuliła położyła obok siebie itp . miałam go pare godzin w tej swojej sali po operacyjnej potem go wzieli do siebie na noc a na 2 dnień przewieżli mnie na inna sale .. w której już go miałamprzy sobie .. Ohhh to sa naprawde zle wspomnienia hehe :0 pełno płaczacych dzieci budzą twoje a ty biedna zmarnowana nie masz jak sie połorzyc chociaz na 30 minut
A dodam że ja miałam znieczulenie do kręgosłupa myslałam ze sie posram hehe :) . Ale na 2 dzien chodziłam juz z małym po korytarzu a inne po tym samym znieczuleniu byly dalej obolale i leżały ja szybko wróciłam do siebie :)
Od razu po przewiezieniu mnie na salę pooperacyjną dali mi dziekco i dobrze, że tak było, to najwazniejsze.. ahhh :)
Byłam po znieczuleniu zawnątrzoponowym, więc spraliżowana od pasa w dół przez 2godziny, potem stopniowo wracało mi czucie przez kolejne 3godzinki.
Po 10godzinach poprosiłam bym mogła wstac i isc pod prysnic, bo nei mogłam już wylezec, tak mnie bolały plecy i chciało mi się..tzn. wydawało mi się, ze muszę się wypróżnic, mimo, że nie jadłam o nei piłam od 30 godzin.. ;P A była noc i pielęgniarki były niechętne, początkowo chciały bym czekala do rana :P
Ogólnie Kornelka była przy mnie cały czas. Tylko co jakiś czas ktoś przychodził, wtedy mówiłam np. żeby mi ją do drugiej piersi przystawiły - koło drugiej piersi położyły. Co jakiś czas ktoś przychodził przewinąc dzieci, zobaczyc czy zabierac na jakieś inne badania gdzieś dalej.
A jak już bylam po tym peirwszym prysznicu, to potem byłam tez w stanie siadac jak coś, więc coraz lepiej z ta opieką mi szło.
Po 24godzinach musiałysmy z dziecm przejsc na inną salę i tam już zdana byłam tylko na siebie. Dziekciem się cały czas opierkowałam, msuiałam wstawac itd. ;)
Miałam znieczulenie podpajęczynówkowe, czyli to, gdzie jesteś sparaliżowana od pasa w dół lecz nie masz zakładanego cewnika na plecach do podawania znieczulenia. Wstać miałam jak najszybciej dam radę, w momencie kiedy pozwoli mi na to rana. Wstałam na drugi dzień w południe. Cesarkę miałam dzień wcześniej o 9.30. Wieczorem w dzień cesarki przyszła położna i z góry zapytała kiedy zabrać dzieci a nie "czy" zabrać dziecko. Powiedziałam, że zostawiam małego przy sobie. To była istna katorga! Położna przychodziła na moje wezwanie (były telefony w pokojach przy łóżkach) i przykładała małego, ale zanim przyszła to mijało trochę czasu, a mały w tym czasie bardzo płakała więc zbierałam się w sobie i w pół siadzie wzięłam Go do siebie na łóżko, z wielkim trudem przystawiłam do piersi, pokarmu nie było prawie w cale jak to po cesarkach często bywa. Młody się nie najadał,płakał, ja nic nie mogłam zrobić. o 4 nad ranem poprosiłam położną, żeby wzięły Go do siebie, u nich spędził resztę nocy. Rano o 7 przed śniadaniem, położna zapytała czy zająć się jeszcze Synkiem, poprosiłam o jeszcze godzinę, uśmiechnęła się i powiedziała, że po śniadaniu po 8 mi go dostarczą. Na następną noc Go oddałam, bo wiedziałam że tak będzie po prostu lepiej. W nocy dokarmiali mm, albo na życzenie mamy przynosili do piersi. Ja zrobiłam tak, że kazałam Go przynosić dla pobudzenia laktacji, a później prosiłam, żeby Go dokarmili w razie potrzeby, lecz aby za 3h znów był do mnie przyniesiony. Dopiero w 3 dobie był obowiązek wzięcia dziecka na noc, aby mogli obserwować czy mama sobie radzi i aby w razie potrzeby mogła zadawać pytania. Również w dzień można było oddać malucha do pokoju noworodków (na max. 2h przez dzień).Uważam, że szpitale które nie zapewniają takiej opieki nad niemowlęciem dla kobiety po CC, są zacofane i jeżeli tylko istnieje możliwość powinno wybrać się inny szpital. :)
Może i tak, bo czasem niektóre kobiety czują się fatalnie, dajmy na to te, które najpierw przez parenaście godzin męczyły sie ze skurczami i nie mają siły na opiekę..U mnie byla możliwosc oddania dziecka, pytali się mnei czy chcę, ale się nie zgodziłam, nie wyobrażam sobie tego..
Za dużą bym miała myślówę, gdzie dziecko jest, co robi, co je i wyrzuty, że dla niego to jest ogólnie ogromny szok, a jeszcze samotne gdzieś leży..
Rozumiem pierwsza noc, jeszcze jakoś rozumiem..
Ale u mnie po24h musisz się dzieckiem zajmowac, chesz czy nie, a dziecko jest takim Twoim motorkiem, bo słyszysz, że płacze, że woła, więc musisz mu pomóc, zaopiekowac się nim :)
Miałam znieczulenie podpajęczynówkowe, czyli to, gdzie jesteś sparaliżowana od pasa w dół lecz nie masz zakładanego cewnika na plecach do podawania znieczulenia. Wstać miałam jak najszybciej dam radę, w momencie kiedy pozwoli mi na to rana. Wstałam na drugi dzień w południe. Cesarkę miałam dzień wcześniej o 9.30. Wieczorem w dzień cesarki przyszła położna i z góry zapytała kiedy zabrać dzieci a nie "czy" zabrać dziecko. Powiedziałam, że zostawiam małego przy sobie. To była istna katorga! Położna przychodziła na moje wezwanie (były telefony w pokojach przy łóżkach) i przykładała małego, ale zanim przyszła to mijało trochę czasu, a mały w tym czasie bardzo płakała więc zbierałam się w sobie i w pół siadzie wzięłam Go do siebie na łóżko, z wielkim trudem przystawiłam do piersi, pokarmu nie było prawie w cale jak to po cesarkach często bywa. Młody się nie najadał,płakał, ja nic nie mogłam zrobić. o 4 nad ranem poprosiłam położną, żeby wzięły Go do siebie, u nich spędził resztę nocy. Rano o 7 przed śniadaniem, położna zapytała czy zająć się jeszcze Synkiem, poprosiłam o jeszcze godzinę, uśmiechnęła się i powiedziała, że po śniadaniu po 8 mi go dostarczą. Na następną noc Go oddałam, bo wiedziałam że tak będzie po prostu lepiej. W nocy dokarmiali mm, albo na życzenie mamy przynosili do piersi. Ja zrobiłam tak, że kazałam Go przynosić dla pobudzenia laktacji, a później prosiłam, żeby Go dokarmili w razie potrzeby, lecz aby za 3h znów był do mnie przyniesiony. Dopiero w 3 dobie był obowiązek wzięcia dziecka na noc, aby mogli obserwować czy mama sobie radzi i aby w razie potrzeby mogła zadawać pytania. Również w dzień można było oddać malucha do pokoju noworodków (na max. 2h przez dzień).Uważam, że szpitale które nie zapewniają takiej opieki nad niemowlęciem dla kobiety po CC, są zacofane i jeżeli tylko istnieje możliwość powinno wybrać się inny szpital. :)
Może i tak, bo czasem niektóre kobiety czują się fatalnie, dajmy na to te, które najpierw przez parenaście godzin męczyły sie ze skurczami i nie mają siły na opiekę..U mnie byla możliwosc oddania dziecka, pytali się mnei czy chcę, ale się nie zgodziłam, nie wyobrażam sobie tego..
Za dużą bym miała myślówę, gdzie dziecko jest, co robi, co je i wyrzuty, że dla niego to jest ogólnie ogromny szok, a jeszcze samotne gdzieś leży..
Rozumiem pierwsza noc, jeszcze jakoś rozumiem..
Ale u mnie po24h musisz się dzieckiem zajmowac, chesz czy nie, a dziecko jest takim Twoim motorkiem, bo słyszysz, że płacze, że woła, więc musisz mu pomóc, zaopiekowac się nim :)