2010-11-29 09:27 
        |
         
        
        
    No więc jest śnieżyca i spełniają się powoli czarne myśli o porodzie. Myślę, że niejedna mama na finiszu ma takie myśli jak ja. Mój mąż jechał dziś do pracy dwie godziny. Załóżmy najgorszą opcję. Zaczyna się poród. "Szczęściary" z nas i czujemy dopiero parte. Mąż na drugim końcu świata. Jest śnieżyca. Komórki tracą zasięg. Poród zaczyna się na dobre i jesteśmy w domu same. Co robić?? 
Zakładamy też, że zwijamy się z bólu i nie jesteśmy w stanie pójść po sąsiada.
W sumie kiedyś kobiety rodziły same w domu i jakoś sobie radziły... No właśnie... jak?
            
        
TAGI
            
        Odpowiedzi
ja bym dzwoniła na 112,nr alarmowy :P w domu,sama??? nigdy w zyciu!! daleko masz do szpitala?
				
    
    
Chyba nie wiele było takich-o ile w ogóle były- które urodziły w dwie godziny bez żadnych symptomów przepowiadających...
Ale rzeczywiście- świetny początek na film grozy :)
Spokojnego rozwiązania życzę :)
Nie miej takich zlych mysli :) damy rade kochana :)
				
    
    


            
            
            
            
            
            
