wczoraj przezylismy pierwsza kolke naszego malenstwa. wszystko bylo jak zwykle.maly prezyl sie- zawsze to robi, a lekarka i polozna powiedzialy, ze Filipowi zbieraja sie gazy i to dobrze ze sie prezy bo nie zalegaja w brzuszku tylko przez prezenie sie je wypuszcza.wiec ok. wykapalismy Malego pozniej niz zwylke bo nie chcialam go wybudzac i polozylismy do lozka. zaczal sie wiercic,skrzeczec.az wreszcie placz, wrzask, pisk. wszystko na raz, dziecko zaczelo sztywniec, zrobilo sie bordowe, az sine. boze, tysiace mysli jak mu pomoc. najpierw wzial go moj L. potem oddal mi przytulilam go do siebie i zaczelam plakac razem z nim. czulam sie bezradna. moje dziecko mialo minke jakby ktos obrywal go ze skory a on blagal mnie o pomoc. to byl szok. najgorszy wieczor jaki przezylismy do tej pory. co za niesprawiedliwosc ze takie niewinne niczemu malenstwa musza tak cierpiec. za co??
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 18.
to lepiej zacznij sie przyzwyczajać bo takie momenty nie są zadkościa niestety w przygodzie zwanej macierzyństwem :(
nas naszczęscie kolki ominęły szerokim łukiem
POWODZENIA!!!
to lepiej zacznij sie przyzwyczajać bo takie momenty nie są zadkościa niestety w przygodzie zwanej macierzyństwem :(
nas naszczęscie kolki ominęły szerokim łukiem
POWODZENIA!!!
O tak kolki to cos co nawiedzalo nas przez 3 miesiace o kazdej porze dnia i NOCY i nic nie pomagalo. Masaze,herbatki,kropelki niccccc,samo przeszło choc do dzis dnia wieczorami maly dostaje czasem atakow ale to juz pol godz. i to nie codziennie.
POWODZENIA i duzo cierpliwosci