Kiedyś jak mnie naszło na wspominki, wieki temu, bardzo dokładnie w kilku kolejnych wpisach opisywałam swój poród i emocje które mi towarzyszyły
http://40tygodni.pl/kamila1183/blog/18673,We-trojke-czesc-4.html np w tym wpisie i kolejnych, jak Ci się chce to możesz przeczytać
Tak skrótowo to fizycznie tuż po czułam się super, nic mnie praktycznie nie bolało ani macica, ani krocze, bo nie miałam rany krocza. Gorzej było psychicznie po jakimś czasie kiedy okazało się że córka nie umie ssać, a ja trafiłam na fatalne położne, które prawie doprowadziły mnie do depresji
W domu walka o karmienie piersią - wygrana z czego się cieszę, potem kolki, więc bywało hardcorowo, ale i tak najgorsze co mnie spotkało to w szpitalu na położniczym
kurcze zazdroszcze Ci tego ze fizycznie choc czulas sie dobrze ,ja bylam w rozsypce i fizycznie psychicznie ,nastawiona bylam na sn a cc strasznie mnie podlamalo po tak dlugim porodzie ,jak sie okazalo ,ze sa komplikacje to przerazenie,strach i pozniej ciezko bylo sie zebrac .u nas tez bylo ciezko z karmieniem ale mama i polozne pomogly tyle szczescia mialam :) i tak jakos mi sie zebralo na wspominki :))) juz czytam bloga :)
http://40tygodni.pl/kamila1183/blog/18673,We-trojke-czesc-4.html np w tym wpisie i kolejnych, jak Ci się chce to możesz przeczytać
Tak skrótowo to fizycznie tuż po czułam się super, nic mnie praktycznie nie bolało ani macica, ani krocze, bo nie miałam rany krocza. Gorzej było psychicznie po jakimś czasie kiedy okazało się że córka nie umie ssać, a ja trafiłam na fatalne położne, które prawie doprowadziły mnie do depresji
W domu walka o karmienie piersią - wygrana z czego się cieszę, potem kolki, więc bywało hardcorowo, ale i tak najgorsze co mnie spotkało to w szpitalu na położniczym