Trudny temat i trudna odpowiedź, ale że jestem w podobnej sytuacji i mój związek też się sypie straszliwie przez to, to powiem ci brutalnie: Gdyby nie to, że jestem w ciąży i myślę przez pryzmat dziecka nie wahałabym się i nie męczyła. To się nie skończy, nie da się po prostu.
Czesc dziewczyny... otoz pisze do was bardziej o porade... wiem, ze nie miejsce, nie czas.. od jakiegos czasu nie uklada mi sie z prtnerem. Zmienil sie bardzo, ja tez. On jest tak kontrolowany przez swoich rodzicow, wtracaja sie w nasz zwiazek wszystko sie sypie, a on jeszcze mnie oklamuje i jest po ich stronie.. wczoraj jego ojciec mnie wyzwal i powiedzial bardzo przykre slowa. Teraz pytanie do was.. czy lepiej sie przemeczyc i odejsc.. czy dalej w tym tkwic zwazywszy na to, ze kocham go...wykancza mnie to juz powoli..Wiem, ze to tyllko ja powinnam wiedziec, ale mi serce podpowiada inczej i rozum inaczej... prosze tylko o rade o nic wiecej.
Odpowiedzi
1. Tak zostac z nim i wierzyc, ze sie zmieni |
2. Dac sobie spokoj i uciekac, poki jeszcze jest szansa... |
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 8 z 8.
myszka, wiem, ze sie nie zmieniaja... ja juz mam dosc wylewania lez przez niego. Prosze, mowie, tlumacze... przytakuje, a za 5 minut juz jest cos innego. Wszyscy wazniejsi niz ja.. izaboo-nas na szczecie nie laczy jeszcze, chociaz malo brakowalo..i to byl chyba znak, ze trzeba odejsc... jest ciezko, ale ja z jego mama nie wytrzymam .... ostatnio nawet przyczepila sie ze sniadanie mi robil... to jst komedia... coraz bardziej sie mecze...
promienie-my nie mamy jeszcze dziecka :) i to jest plus tej calej sytuacji... ja juz tyle razy z nim rozmawialam... rozmowy nic nie daly to zaczely sie klotnie i wojny... i juz mam serdecznie dosc... rozmawiania...
Wiesz, on musi zrozumiec kto i co jest dla niego wazne. musi odciac pepowine od rodziny. Widocznie jemu to odpowiada. Zmiataj dziewczyno, bo toksyczny zwiazek zabiera ci lata. Mlodosc. Zdrowie. Szczescie.
Sprobuj zbudowac zycie bez niego i jego rodzinki ktora daje ci popalic..
Ja bym dawno od takiego spitoliła.....
Oj daje mi w kosc i to grubo...naparwde potrzebowalam takich slow, bo przynajmniej teraz widze, ze nie zwariowalam, tylko naprawde zyje w toksycznym zwiazku, łudząc sie przy tym, ze cos sie zmieni. Szkoda zycia na takie cos... powstrzymywalo mnie tylko jedno, moje chore mysli, ze juz sie nie zakocham, ze niktmnie nie zechce... chore myslenie...
myszka-on chcial dziecko. Zwazywszy na to, ze bylby zapewnic nam wszystko, zgodzilam sie. Na tescie wyszly m 2 kechy, ale w becie nic nie wyszlo.. i to chyba byl znak, zebym sie opamietala..
juz to zrobilam... dzisiejsze sytuacje mnie do tego zmusily. przestalam sie zastanawiac, bo to sie robilo zenujace...