tak- bo dziecko samo w sobie to radość, więc nawet jesli n apoczatku do matki nie dociera, jaka radość ją czeka, to przynajmniej osoba z zewnątrz może jej niejako "otrzeć oczy" i dać do zrozumienia, że wypada sie tylko cieszyć, mimo problemów.
Jak sie zachowujecie w takim momencie ? Wiecie wręcz że ktoś jest wręcz załamany takim obrotem sprawy ?
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 10.
Tofi popieram
antinua moze dziecko i radośc ale czasami miłośc nie wystarczy bo nie włoży sie jej do garnka ...
popieram antinue.
ja bym poczekala na moment,ktory bedzie odpowiedni dla tej osoby...
tak jak tofinka, predzej czy pozniej pogodzi sie z tym i zrozumie wolalabym uslyszec od kogos gratulacje niz slowa wspoczuje ci , a jeszcze bardziej udajac ze tematu niema , czasami z takich sytuacji moze wyjsc pozytywna strona, szczera rozmowa , ale i wrecz odwrotnie zalezy od charakteru , z czasem ta osoba usiadzie i sie rozesmieje
Mi gratulowali i bardzo sie z tego powodu cieszylam;)
Nie gratulowałabym. Raczej starała się słowem i czynem wspierać w trudnym okresie, aż przyszła Mama będzie gotowa na gratulacje.
Może nie tyle gratulacje co w zasadzie słowa pozytywne, a nie że ktoś zacznie mnie klepać po plecach i mówić o jakaś Ty biedna... o jakaś Ty nieszczęśliwa.. współczuję.
Ja bardzo długo nikomu nie mówiłam w rodzinie, ale jak zaczęli się domyślać to dziękowałam im, że się cieszą, że gratulują i mówią, że może ciężko ale fajnie będzie mojej dwójeczce. Było to w jakiś sposób budujące i pozwoliło i mnie i mężo do reszty zaakceptować tę sytuację.