Jestem kłębkiem nerwów. Mój 5latek ciągle skacze, krzyczy, lata jak szalony, ryczy jak zwierze, wspina się, śpiewa pod nosem, zaczepia ludzi na ulicy, wszystkim mówi dzień dobry, siedzi na tylku tylko wtedy gdy jest ledwo żywy ze zmęczenia, przekrzykuje nas. Nawet wieczorem nie pomaga czytanie bajek, rytuały usypiania. Po prostu biega do oporu, później 10x wstaje z łóżka a później nagle zasypia, nawet nie wiem kiedy bo dopiero skakał. Wszyscy mówią "o jaki otwarty, jaki energiczny". A ja chwilami mam dość, bo często rozbija sobie wargę, uderza się w głowę, robi różne ryzykowne rzeczy. Panie przedszkolanki również zauważyły, że jest jakiś pobudzony, ostatnio coraz częściej skarżą się na jego zachowania, bo przeszkadza w grupie. Wstyd mi, czuję się bezsilna. Zaczynam się martwić. Chcę Was zapytać co robić w tej sytuacji? Czy on z tego wyrośnie, mam czekać? Czy dzieci mają na niego taki wpływ? On lubi być w certum uwagi dlatego często się popisuje.. Wnioskuję, że za parę lat on wyląduje w poprawczaku a ja w wariatkowie.. mam iść z nim do jakiegoś psychologa? Czy co robić? Nie pomagają prośby, groźby. Jest mądrym chłopcem, dużo rozumie. Ale jego cwaniactwo mnie przeraża..
Odpowiedzi
W każdym razie myślę ze twój tez się musi wyżyć w jakiś bardziej zorganizowany sposób i żeby ktoś z zewnątrz trzymał dyscyplinę, żeby się nauczyli funkcjonować w grupie, bo mój to taki indywidualista że masakra...
Inna sprawa że jego zachowanie może też wynikać z potrzeby bliskości i chęci zwrócenia na siebie uwagi. Może zorganizuj jakiś wypad typu kino i lody - tylko ty i on. Tak żeby poświęcić mu 100% swojej uwagi. I zobaczysz czy po takim wypadzie zachowanie się poprawi.
Ja sama wielokrotnie sie zastanawiam dlaczego jeszcze nie zwariowalam. Mam trojke. I wszyscy tak samo skacza. Dra sie i piszcza jakbysmy na oczy nie widzieli cywilizacji i mieszkali w dziczy. Skacza po lozkach obijaja sie o sciany. Normalnie ktos by powiedzial, ze pato. Ale przejdz sie po kolezankach. Pogadaj z innymi matkami. Fakt faktem sa dzieci bardziej stonowane czy posluszne, ale wiekszosc ma z dziecmi problemy. Mnie rowniez chlopcy doprowadzaja do szalu. Niestety. Bo jak sie przyjzysz im mniej masz sily do zdrowych reakcji spokojonych to dzieci jeszcze bardziej szaleja. Im mocniej krzykniesz tym beda gorsze.
W przedszkoku co prawda z regoly rozmawia sie o tym z wychowawcami, w naszym jest tez psycholog raz w tygodniu, mozliwosc zgloszenia mu problemu. I warto cos takiego zglosic.
Sama tez zastanow sie ile mozesz dziecku czasu poswiecic, szczerze sie rozlicz z tego ile i jakie oglada bajki. I jak mocno go karcisz za bieganie i szalenstwo.
Maniek ma 6 lat. 2 lata chodzi juz na pilke. I szczerze nie widze specjalnej roznicy :D
Bardziej roznice wodze, liedy staram sie jakos ich od siebie odseperowac wyjsc to raz z tym to raz z drugim na spacer. Kiedy poswiecam czas kiedy najmlodszy spi i uczymy sie liter i liczenia.
Wiem, ze nie napisalam nic nowego. Ale to my najczesciej jestesmy zrodlem tego jakie sa dzieciaki. Zapytaj soe rodzicow jaka byłaś Ty jako dziecko czy twoj partner.
Mam kolezanke ktora nie umie w ogole siedziec. Jest co prawda klebkiem nerwow, ale nie umie wysiedziec i nic nie robic jie jechac to tam to siam. Ma mega zywe dzieci. Ktorych ja nie umiem ogarnac jak z nimi czasem zostaje. Wiec wiem ze sa dzieci i dzieci. Ale sa tez i rodzice ;P
Ja mimo wszystko mam spokojne dzieci ;P choc czasami nie wydalam nerwowo.