Egoizm matki - zjawisko wybitnie negatywne? «konto zablokowane» |
2011-06-20 11:46
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Tak czytam niektore wypowiedzi, gdzie mamy pisza "jestem egoistka" i zbieraja przy tym "minusy niezadowolenia".

Czy Egoizm jest wg Was rzeczywiscie czyms negatywnym? Czy kobieta stajac sie matka nie ma prawa na krztyne egoizmu? Nie ma prawa juz myslec o swoim dobru? Musi sie siebie wyrzec?

Zapraszam do dyskusji.

PS. Specjalnie nie pisze tu, jak sama zapatruje sie na te sprawe, napisze natomiast zaraz.

TAGI

Egoizm

  

matki

  

53

Odpowiedzi

(2011-06-20 12:59:04) cytuj
U mnie sprawa wygląda tak...Mieszkaliśmy z teściami, teśc z miesiąca na miesiąc stawał się coraz bardziej wścibski , zadawał masę głupich pytań denerwujących mnie.Wychodząc do sklepu musiałam tłumaczyć gdzie i po co!!!! Wchodził do naszego pokoju bez pukania mimo wielokrotnych próśb( gdy mój mąz raz zwrócił mu uwagę mówiąc" a gdyby Beata się przebierała albo stała nago" odp. " a co ja gołej baby nie widziałem"...) Do tego szperał w naszych papierach raz przyłapałam go na tym. Ostatecznie dobijał mnie nasz pokój 9metrów kwadratowych,mam jakiś uraz psychiczny do małych pomieszczeń, (przez 16 lat mieszkaliśmy w 5 osób w jednym pokoju i to stąd się wzięło )2 piętro od wschodu, okropny upał w tym pomieszczeniu 30 stopni, potęgował moją frustrację, potówki kóre zaczęły obsypywać moje dziecko, wiecznie spocona główka. Nikt oprócz mnie i mojego męza nie sprzątał w tym domu ale wszyscy bałaganili. Jeden pokój stoi wolny , ma prawie 20 metrów, ale teściowie nie chcą nam go dać bo to jest gościnny, ja nie chciałam zagarnąc ich mieszkania ale żyć w miarę możliwie i mieć trochę swobody. A oni we wszystko się wtrącali ,we wszystkim musieli uczestniczyć, między mną a meżem było coraz gorzej przez jego rodziców. Miesiąc temu pękłam i powiedziałam dość. Mieszkam z dzieckiem u mojej mamy na wsi gdzie na 2 osoby mamy pokój 20 metrowy. Mój mąż nie chce z nami mieszkać tutaj znajdując milion głupich wymówek....Przyjeżdża kilka razy w tygodniu.Dla mnie przestrzeń jest najważniejsza , swoboda i komfort psychiczny, to że spokojnie mogę z gołym tyłkiem pochodzić nie jestem nerwowa i zestresowana.Mąż twierdzi że myślę tylko o sobie a On się nie liczy, nie liczy się to że nie widuje codziennie syna(przecież może mieszkać z nami ale nie chce) Może ktoś mi powie że co z nas za małzeństwo, a 9 lipca ślub kościelny...Może powiecie mi że egoistka ze mnie, TAK jestem egoistką i nie mam zamiaru się poświęcać, zaczęłam myśleć o swoim szczęsciu a nie szczęsciu innych, ja i moje dziecko jesteśmy tu szczęśliwi, mąż tego nie rozumie. Napisałam o tym żeby pokazać że nie ma sensu poświecać siebie dla szcześcia i wygody innych. Moje dziecko nie widuje codziennie ojca ,ale nie zniszczę swojego spokoju psychicznego żeby widywał go codziennie,widzi że mama jest szcześliwa a razem ze mną on.Może pospią się minusy ale wisi mi to za przeproszeniem
wielkie brawa za odwagę! w końcu nie każda kobieta odważyłaby się wyprowadzić od męża dla własnego szczęścia! bardzo dobrze robisz, walcz o siebie, bo świetna z Ciebie babka :) trzymam za Was kciuki :*



a ja? hmm... chyba jestem egoistką, bo zdecydowałam się na dziecko jednocześnie studiując zaocznie, więc liczyłam się z tym, że co drugi weekend moje dziecko nie będzie mnie widywało (wychodzę i wracam jak śpi:() teraz już jakoś się trzymam, ale na początku? matko, jeszcze chwila a bym się rozsypała i rzuciła te cholerne studia! przetrwałam, bo chcę studiować i też dać przykład moim dzieciom, że warto się rozwijać. właściwie poza tym nie robię nic dla siebie... tzn dbam o siebie: fryzjer, siłownia, wyjście z koleżankami, itp, itd, ale 99% z tych rzeczy robię jak Wiktoria już śpi, więc to jest egoizm czy nie??? kurczę, sama nie wiem... ale nie jestem matką polką, bo nie poświęcam się dla dziecka, tzn. poświecam, ale nie zaniebuję przy tym ani siebie ani swojego związku. na razie udaje mi się to wszystko pogodzić i wszyscy są zadowoleni- ja jestem się samorealizuję i dbam o siebie, pielęgnuję mój związek, dbam o dobre relacje z partnerem (on takze;)), dzięki czemu nie jestem sfrustrowana, że życia mi ucieka i mój świat kręci się wyłącznie wokół dziecka i dzięki czemu Wiktoria ma spokojne dzieciństwo codziennie widząc szczęśliwą, spełnioną i zadowoloną mamę, a nie zmęczoną i sfrustrowaną. nie ukrywam, że mogę sobie pozwolić na wiele z tych rzeczy, które robię dla siebie, dzięki pomocy rodziny, gdybyśmy byli sami z Darkiem nie wiem jakby to wyglądało, bo on pracuje na dwie zmiany i w większość sobót. wiem, ze niektóre mamy są same, wiec w takim wypadku trudno znalźć czas dla siebie, ale uważam, ze zawsze warto o to walczyć.
(2011-06-20 13:04:21 - edytowano 2011-06-20 13:09:19) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
em3
przez lata był taki model rodziny a nie inny, matka-polka w każdym domu. teraz się to zmienia, i co? i przybywa kobiet, któe są nieszczęśliwe, bo... mają wyrzuty sumienia, że chcą inaczej. że chcą zachować prawo do siebie w rodzinie.

kilka prawdziwych historii, uproszczonych dla przykładu:

jest sobie kobieta, która staje się matką. i zapomina o swojej kobiecości, tym, zę kiedyś była seksowna i niezależna. facet przestaję ją poznawać, w końcu zaczyna traktować ją tak, jak ona siebie traktuje - nie szanuje, uważa, ze jak ona tyle poświęca dla dziecka i domu, to i dla niego poświęci. jeśli ona nie dba o swoje dobre samopoczucie, to on też nie zadba. dzieci są jej światem, dorastają, wyfruwają, a dla niej traci się sens istnienia.

często chłopcy traktują potem swoje kobiety jak ojcowie traktowali matkę, a córki np. poświęcają się totalnie i też rezygnują z siebie. potem po latach matka mówi córce, że chce dla niej innego życia, gdy widzi, jak jej facet nią pomiata, albo że poświęciła siebie/naukę/karierę dla dziecka. a ona pyta, a jakiego życia Ty mnie nauczyłaś?

albo dzieci wyrastają na egoistów, którzy są przyzwyczajeni do tego, ze ich potrzeby są na 1 miejscu. że mama zrezygnuje z potrzebnych jej butów, bo ono chce modne i drogie dżinsy. dla nich normą jest, że oni mają czas (bo obowiązków zadnych) i kieszonkowe na różne wypady, a matka sobie nie pozwala na to. potem problemy w związkach partnerskich, bo okazuje się, ze tam nie liczą się już tylko potrzeby jednej strony. bo druga strona ma wymagania, oczekiwania, chce, by szanowano też jej potrzeby. co dla takiej osoby jest trudne.

u młodszych dzieci - matka płacze, co też jej dziecko nie przeżywa, gdy ona ukradnie dla siebie godzinę i wyskoczy z kumpelą na kawę, a dziecko w tym czasie się świetnie bawi. widząc jej reakcję, jej niepokój samo zacznie czuć, ze coś jest nie tak.

najpierw byłaś partnerką/mężatką, potem matką. dobrze jest pielęgnować w sobie obie te sfery.


koniec wymądrzania się ;)
(2011-06-20 13:05:31) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
em3
beti, a jakie argumenty podaje mąż za tym, by mieszkac tam, gdzie mieszkaliście? bo Twoje rozumiem i do mnie przemawiają, ale jego nie znam...
(2011-06-20 13:07:51) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mozosia
Ja siebie nie uważam za "matkę polkę" ale faktycznie moje potrzeby są na drugim planie odkąd pojawił się Bąk. Wydaje mi się, że na początku macierzyństwa, kiedy dziecko jest tak bardzo od nas zależne, to zupełnie naturalne. Czasem się "buntuję" zostawiam małego z babcią, albo z tata i zajmuje się tylko sobą-ale to na prawdę rzadko. Widocznie tylko tyle czasu mi potrzeba. Na razie... czas pokaże co będzie później. W każdym razie sytuacja finansowa zmusza mnie do powrotu do pracy, a ja wcale tego nie chcę! Czy to oznacza, że rezygnuję z siebie?? Nie wydaje mi się... dla mnie ważne jest teraz to, żeby poświęcać czas synowi, nie to aby realizować się zawodowo. On jest teraz całym moim światem i moim egoizmem jest bycie z nim... nie długo koniec egoizmu, powrót do pracy brrrrrrrrr...
Zgadzam się z Tobą. A Twoje podejście uznaję, za jak najbardziej zdrowe , choć nie mnie to oceniać:)

__________________________________________

"Matka Polka" to pojęcie względne. Pisząc wcześniej o wypadzie na zakupy miałam raczej na myśli coś w rodzaju 2-3 razy w miesiącu:) acz moje rozumienie koleżanki i zgodzenie się z nią wynika z tego, że Polki za takie właśnie są uważne. Ja też strasznie nie chcę wracać do pracy i na szczęście mogę sobie pozwolić na kilka dodatkowych miesięcy z moją kruszynką:) i to bym uznała za egoizm

Jak to mówią, punkt widzenia jest zależny od miejsca siedzenia. Jak tylko się wyrwę czasem z domu to znajomi śmieją się ze mnie, że jestem ta "Matka Polka" co z teatru wychodzi dzwonić do taty i sprawdza, czy wszystko ok.

Dziewczyny trochę dystansu do siebie. To, że gdzieś tam w wielkim świecie zostawia się dzieci z opiekunkami i znika tym samym na całe noce w klubach i całe dnie w pracy, nie znaczy, że nazywanie kogoś "matką Polką" ma być czymś negatywnym. Ja tam jestem szczęśliwa, że mogę poświęcić się mojej kruszynce:)

A minusy świadczą o tym, że kogoś uraziłam, acz nie chciałam, więc przepraszam
(2011-06-20 13:12:32) cytuj
he he dostało ci się minusow za mnie ;)
a o to przykłady mojego "egoizmu" :
czytanie prasy/ksiązki
długa kąpiel w wannie :)
spacer/kawa z koleżanką ( same bez dzieci )
wypad na zakupy
porządne wyspanie się rano
W tym czasie synkiem opiekuje się tata , a ja odpoczywam po tygodniu pracy , robie tak na weekend :) i to są moje małe egoizmy :)
(2011-06-20 13:12:57) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
akjam
SZCZESLIWA MATKA = SZCZESLIWE DZIECKO..Mysle ze jezeli kobiecie najwiecej szczescie daje bycie non stop z dzieckie to ok,lub odwrotnie gdy mama ma potrzebe sie wyrwac z domu raz na jakis czas to ma do tego prawo-bez wyzutow sumienia.
(2011-06-20 13:17:44) cytuj
he he dostało ci się minusow za mnie ;)
a o to przykłady mojego "egoizmu" :
czytanie prasy/ksiązki
długa kąpiel w wannie :)
spacer/kawa z koleżanką ( same bez dzieci )
wypad na zakupy
porządne wyspanie się rano
W tym czasie synkiem opiekuje się tata , a ja odpoczywam po tygodniu pracy , robie tak na weekend :) i to są moje małe egoizmy :)


A czy fakt, ze dziecko spedza czas rowniez z ojcem jest egoizmem?
Mysle, ze egoizmem byloby zabieranie dziecku tej mozliwosci... :) nie zas jej udostepnianie.

A matka ma prawo umyc sie w spokoju, rozwijac intelektualnie, poszerzac wiedze i swiatopoglad, w koncu matka to nie smierdzacy prosiaczek o bardzo malym rozumku. Ma powazne zadanie - przygotowac potomka to samodzielnego, jak najbardziej wartosciowego zycia. Musi wiec miec co mu przekazac.
A wiedza ot tak sama nie wskakuje do mozgownicy, trzeba jej szukac. Poza tym mozg nie uzytkowany, obumiera :D.
(2011-06-20 13:21:40) cytuj
Ja siebie nie uważam za "matkę polkę" ale faktycznie moje potrzeby są na drugim planie odkąd pojawił się Bąk. Wydaje mi się, że na początku macierzyństwa, kiedy dziecko jest tak bardzo od nas zależne, to zupełnie naturalne. Czasem się "buntuję" zostawiam małego z babcią, albo z tata i zajmuje się tylko sobą-ale to na prawdę rzadko. Widocznie tylko tyle czasu mi potrzeba. Na razie... czas pokaże co będzie później. W każdym razie sytuacja finansowa zmusza mnie do powrotu do pracy, a ja wcale tego nie chcę! Czy to oznacza, że rezygnuję z siebie?? Nie wydaje mi się... dla mnie ważne jest teraz to, żeby poświęcać czas synowi, nie to aby realizować się zawodowo. On jest teraz całym moim światem i moim egoizmem jest bycie z nim... nie długo koniec egoizmu, powrót do pracy brrrrrrrrr...
Zgadzam się z Tobą. A Twoje podejście uznaję, za jak najbardziej zdrowe , choć nie mnie to oceniać:)

__________________________________________

"Matka Polka" to pojęcie względne. Pisząc wcześniej o wypadzie na zakupy miałam raczej na myśli coś w rodzaju 2-3 razy w miesiącu:) acz moje rozumienie koleżanki i zgodzenie się z nią wynika z tego, że Polki za takie właśnie są uważne. Ja też strasznie nie chcę wracać do pracy i na szczęście mogę sobie pozwolić na kilka dodatkowych miesięcy z moją kruszynką:) i to bym uznała za egoizm

Jak to mówią, punkt widzenia jest zależny od miejsca siedzenia. Jak tylko się wyrwę czasem z domu to znajomi śmieją się ze mnie, że jestem ta "Matka Polka" co z teatru wychodzi dzwonić do taty i sprawdza, czy wszystko ok.

Dziewczyny trochę dystansu do siebie. To, że gdzieś tam w wielkim świecie zostawia się dzieci z opiekunkami i znika tym samym na całe noce w klubach i całe dnie w pracy, nie znaczy, że nazywanie kogoś "matką Polką" ma być czymś negatywnym. Ja tam jestem szczęśliwa, że mogę poświęcić się mojej kruszynce:)

A minusy świadczą o tym, że kogoś uraziłam, acz nie chciałam, więc przepraszam

:) Jeszcze raz... patrzac na mnie z tej strony: chustonoszenie, karmienie piersia (robie to nadal, choc dziecie zaraz skonczy 22 miechy), lozko rodzinne i takie tam... mamy zywy przyklad "matki Polki".

Ale... obok tego... robie to, co sprawia mi przyjemnosc. Nie jest latwo, ale nie zamierzam z tego zrezygnowac. :)


Samorealizowanie sie dla kazdej z nas ma inny wymiar. Nie chodzi o to, aby kazda z nas byla "byzneslomen", ale o to, aby unikac "poswiecania sie" i meczennictwa. Bo to nikomu i niczemu nie sluzy. ;D

Ale to oczywiscie kazdy sam sobie ustanawia, jak woli. :) Wazne to byc szczesliwym.
(2011-06-20 13:35:13) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mozosia
Ja siebie nie uważam za "matkę polkę" ale faktycznie moje potrzeby są na drugim planie odkąd pojawił się Bąk. Wydaje mi się, że na początku macierzyństwa, kiedy dziecko jest tak bardzo od nas zależne, to zupełnie naturalne. Czasem się "buntuję" zostawiam małego z babcią, albo z tata i zajmuje się tylko sobą-ale to na prawdę rzadko. Widocznie tylko tyle czasu mi potrzeba. Na razie... czas pokaże co będzie później. W każdym razie sytuacja finansowa zmusza mnie do powrotu do pracy, a ja wcale tego nie chcę! Czy to oznacza, że rezygnuję z siebie?? Nie wydaje mi się... dla mnie ważne jest teraz to, żeby poświęcać czas synowi, nie to aby realizować się zawodowo. On jest teraz całym moim światem i moim egoizmem jest bycie z nim... nie długo koniec egoizmu, powrót do pracy brrrrrrrrr...
Zgadzam się z Tobą. A Twoje podejście uznaję, za jak najbardziej zdrowe , choć nie mnie to oceniać:)

__________________________________________

"Matka Polka" to pojęcie względne. Pisząc wcześniej o wypadzie na zakupy miałam raczej na myśli coś w rodzaju 2-3 razy w miesiącu:) acz moje rozumienie koleżanki i zgodzenie się z nią wynika z tego, że Polki za takie właśnie są uważne. Ja też strasznie nie chcę wracać do pracy i na szczęście mogę sobie pozwolić na kilka dodatkowych miesięcy z moją kruszynką:) i to bym uznała za egoizm

Jak to mówią, punkt widzenia jest zależny od miejsca siedzenia. Jak tylko się wyrwę czasem z domu to znajomi śmieją się ze mnie, że jestem ta "Matka Polka" co z teatru wychodzi dzwonić do taty i sprawdza, czy wszystko ok.

Dziewczyny trochę dystansu do siebie. To, że gdzieś tam w wielkim świecie zostawia się dzieci z opiekunkami i znika tym samym na całe noce w klubach i całe dnie w pracy, nie znaczy, że nazywanie kogoś "matką Polką" ma być czymś negatywnym. Ja tam jestem szczęśliwa, że mogę poświęcić się mojej kruszynce:)

A minusy świadczą o tym, że kogoś uraziłam, acz nie chciałam, więc przepraszam

:) Jeszcze raz... patrzac na mnie z tej strony: chustonoszenie, karmienie piersia (robie to nadal, choc dziecie zaraz skonczy 22 miechy), lozko rodzinne i takie tam... mamy zywy przyklad "matki Polki".

Ale... obok tego... robie to, co sprawia mi przyjemnosc. Nie jest latwo, ale nie zamierzam z tego zrezygnowac. :)


Samorealizowanie sie dla kazdej z nas ma inny wymiar. Nie chodzi o to, aby kazda z nas byla "byzneslomen", ale o to, aby unikac "poswiecania sie" i meczennictwa. Bo to nikomu i niczemu nie sluzy. ;D

Ale to oczywiscie kazdy sam sobie ustanawia, jak woli. :) Wazne to byc szczesliwym.
dokładnie tak

"Moje dziecko, moje życie."

Jak już któraś z Was wcześniej pisał: Szczęśliwa matka = szczęśliwe dziecko i dodam, że wystarczy żyć w zgodzie z własnym sumieniem
(2011-06-20 13:40:30) cytuj
Ja siebie nie uważam za "matkę polkę" ale faktycznie moje potrzeby są na drugim planie odkąd pojawił się Bąk. Wydaje mi się, że na początku macierzyństwa, kiedy dziecko jest tak bardzo od nas zależne, to zupełnie naturalne. Czasem się "buntuję" zostawiam małego z babcią, albo z tata i zajmuje się tylko sobą-ale to na prawdę rzadko. Widocznie tylko tyle czasu mi potrzeba. Na razie... czas pokaże co będzie później. W każdym razie sytuacja finansowa zmusza mnie do powrotu do pracy, a ja wcale tego nie chcę! Czy to oznacza, że rezygnuję z siebie?? Nie wydaje mi się... dla mnie ważne jest teraz to, żeby poświęcać czas synowi, nie to aby realizować się zawodowo. On jest teraz całym moim światem i moim egoizmem jest bycie z nim... nie długo koniec egoizmu, powrót do pracy brrrrrrrrr...
Zgadzam się z Tobą. A Twoje podejście uznaję, za jak najbardziej zdrowe , choć nie mnie to oceniać:)

__________________________________________

"Matka Polka" to pojęcie względne. Pisząc wcześniej o wypadzie na zakupy miałam raczej na myśli coś w rodzaju 2-3 razy w miesiącu:) acz moje rozumienie koleżanki i zgodzenie się z nią wynika z tego, że Polki za takie właśnie są uważne. Ja też strasznie nie chcę wracać do pracy i na szczęście mogę sobie pozwolić na kilka dodatkowych miesięcy z moją kruszynką:) i to bym uznała za egoizm

Jak to mówią, punkt widzenia jest zależny od miejsca siedzenia. Jak tylko się wyrwę czasem z domu to znajomi śmieją się ze mnie, że jestem ta "Matka Polka" co z teatru wychodzi dzwonić do taty i sprawdza, czy wszystko ok.

Dziewczyny trochę dystansu do siebie. To, że gdzieś tam w wielkim świecie zostawia się dzieci z opiekunkami i znika tym samym na całe noce w klubach i całe dnie w pracy, nie znaczy, że nazywanie kogoś "matką Polką" ma być czymś negatywnym. Ja tam jestem szczęśliwa, że mogę poświęcić się mojej kruszynce:)

A minusy świadczą o tym, że kogoś uraziłam, acz nie chciałam, więc przepraszam

:) Jeszcze raz... patrzac na mnie z tej strony: chustonoszenie, karmienie piersia (robie to nadal, choc dziecie zaraz skonczy 22 miechy), lozko rodzinne i takie tam... mamy zywy przyklad "matki Polki".

Ale... obok tego... robie to, co sprawia mi przyjemnosc. Nie jest latwo, ale nie zamierzam z tego zrezygnowac. :)


Samorealizowanie sie dla kazdej z nas ma inny wymiar. Nie chodzi o to, aby kazda z nas byla "byzneslomen", ale o to, aby unikac "poswiecania sie" i meczennictwa. Bo to nikomu i niczemu nie sluzy. ;D

Ale to oczywiscie kazdy sam sobie ustanawia, jak woli. :) Wazne to byc szczesliwym.
Mi się wydaje, że w takiej kwestii nikt nie jest męczennikiem, zwłaszcza matka. Każdy ma tą chwilkę dla siebie mimo wielu różnych zajęć. Ja w dzień jestem oddana dziecku (przeważnie) ale zawsze znajdę czas na swoje zajęcia, basen, książka,mąż (;)) internet-jak w tej chwili itd. Pokaż mi matkę, która nie robi kompletnie nic poza opieką nad dzieckiem...

Podobne pytania