Oboje mieszkamy , przeprowadziłam sie do Wojtka wiele lat temu ;)
Jak dajecie radę bez męża , jak było na samym początku?
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
Mój mąż był za granica. wyjazd trafił sie akurat jak zaszłam w ciąże. Na poczatku było nawet ok jakoś dawałam radę ale im dłużej go nie bylo było coraz gorzej i na to się nic nie poradzi trzeba przetrwać. Czułam się strasznie samotnie, dobijało mnie to że nie widzi jak rozwija sie ciąża, jak rosnie mi brzuszek. Z tym nie można sobie poradzić trzeba przeczekac. i pocieszać się że niedługo wróci zająć się czym żeby nie myśleć. na poczatku płakałam kilka godzinym a jak ostatni raz wyjezdzał 2 dni. wrócił jak byłm w 8 miesiacu i teraz wiem ze juz nigdy nie wyjedzie sam bo teraz jest Amelka i nie zniosła bym ze nie widzi jak rosnie i zmienia sie z dnia na dzień.
poczatki były trudne, a teraz to już przyzwyczajenie. Tak juz przywykliśmy do życia na odległość, że jak przyjezdza to ciężko sie nam dogadać.
Mój mąż jest średnio 4 dni w tygodniu za granicą. W swoim domu na kółkach. Źle bardzo znosiłam początek, i teraz zresztą też bardzo źle znoszę, zwlaszcza po dłuższych okresach kiedy jest w domu ( Przerwa okołobożonarodzeniowa) bo wiem jak bardzo się lubimy, i jak wiele siebie potrzebujemy, a nie wspominając o tym, że czuję się dużo bezpieczniej i znacznie odciążona. Teraz liczę, że dostanie tacierzyńskiego ze 2 tygodnie żeby dzieciaki nie ześwirowały tydzień najpierw beze mnie a potem ze mną po cc w domu.
U nas jest tak że mąż dwa razy do roku wyjeżdza na ok.2 miesiące czyli ok.4 miesięcy go nie ma bo to praca sezonowa,początki były mega cięzkie teraz już się przyzwyczaiłam