Hej to moje drugie pytanie dziś :D
Ale do rzeczy. Siedziałam dziś z narzeczonym rano przed jego wyjściem do pracy, rozmawialiśmy o dzidziochu i tu nagle wyskakuje moja teściowa, że ona to pierwszą kąpiel przeprowadzi mojemu dzidziochowi bo ona jak urodziła wszystkie swoje 3 pociechy to jej mamusia kąpała. Puściłam to mimo uszu. Nie odezwałam się, ona się z kuchni ulotniła. Rozmawiamy dalej na temat wózka (który nota bene miała nam z teściem dać w prezencie bo moja mama kupuje łóżeczko i wszystko do niego. i nadmienię, że to nie był mój tylko jej pomysł.powiedziałam, ze może być używany bo mi nie robi to wielkiej różnicy czy to nowy, czy używany. niestety ostatnio stwierdziła, że my sami mamy sobie kupić bo ona nie ma żeby na pierdoły wydawać(!!!!)ale cóż spodziewałam się tego.)ona przylatuje do kuchni i mówi, że ona z wnusiem na spacerek pierwsza pójdzie. (już się we mnie krew zaczęła gotować. cierpliwie przemilczałam to) znów się ulotniła. Rozmowa dalsza z Narzeczonym na temat zakupów (omawianie listy rzeczy, które zostały do kupienia). pytam się, go czy dokupi pampersy, czy może się jednak wstrzymamy bo nie wiadomo jakie duże będzie dzieciątko, a ona znów przylatuje i mi mówi, że ja to mam w tetrę zawijać dzidziocha bo ona swoje chowała na tetrze i to taka oszczędność... (gów*o nie oszczędność). Znów się ulotniła. Mówię narzeczonemu, że trzeba przebrać ubranka, które podostawałam od ciotek i pociotków bo nie wiem czy wszystko się nada a ona wpada i zaczyna, że nic nie wyrzucać, że się wszystko przyda i że im więcej tym lepiej, no aż mnie zatrzęsło... Ostatnio jak byłam na zakupach to kupiłam 3 śpiochy i bodziaki a ona zaczęła się drzeć, że po co wszystko teraz kupuję w końcu mam jeszcze czas (taaa będąc jedną nogą na porodówce powinno się wg niej robić zakupy). Tak samo z praniem i prasowaniem. Moja matula się zaoferowała, że wygotuje wszystkie tetry i flanele dla maleństwa bo jej to tylko wrzucić do pralki a nasza niestety jest popsuta i nie można w niej "gotować" to też zaczęła, że sama powinnam to robić. Jak mówiłam Narzeczonemu, że mam przywiezie łóżeczko na początku września i będzie musiał je poskładać i wyprać pościel, to też zaczęła się produkować, że sama mogę wyprać, i że najlepiej dziecko z mamusią w łóżku bo w łóżeczku się odrzucone czuje... Wojny o prasowanie i karmienie piersią pominę...
Wiecie ja nie jestem jakaś tam strasznie anty do niej ale jak ja słucham, że ona wszystko wie lepiej i ona ma milion rad wspaniałych i dobrych to mnie krew zalewa. a nie chcę z nią wszczynać kłótni, nie chcę nerwów marnować.
No więc czy ja jestem przewrażliwiona???
2012-08-06 08:10
|
TAGI
szczerze? to czytając to sama się wkurzyłam, nie cierpię kiedy ktoś mi mówi co i jak mam robić na każdym kroku, ja bym jej powiedziała,że przepraszam Cię bardzo,ale jeśli nie będę sobie z czymś radzić na pewno przyjdę z tym do Ciebie...ale łatwo się mówi, stare baby nie potrafią zrozumieć tego,że czasy już dawno się zmieniły, wydaje mi się,że ona specjalnie Cię podkurwia, czai się i podsłuchuje,aha moja odpowiedź brzmi NIE nie jesteś przewrażliwiona, bo ja bym już dawno ją zatłukła...
nie raz jej mowie ze swoje wychowała teraz nasza kolej, to nie. w ogolle szalu dostaje jak moja mam coś przywiezie czy coś kupi. nikt jej nie broni kupować i dawać ale ona stwierdza, że jak się ma pieniadze to się daje (moi rodzice mają taki sam poziom materialny jak oni). powtarzam, że jak sobie nie bede radziła to przyjdę ale do niej to nie trafia ona wie lepiej i tyle...