zobaczymy jak to wyjdzie jak wróce..ale sa znikome szanse na to że bedziemy nadal razem...Gdyby chciał zrozumiałby to teraz...
Od miesiąca się tak dzieje.Więc to nie jest jakaś nowość dla Niego...Trudno.życie toczy się dalej.......
Dziewczyny gdzie waszym zdaniem leży granica wolności w związku?Myślicie, że samodzielne wyjście koleżankami jest w porządku czy też dla was absolutnie nie do pomyślenia?Hmm jak określić granice wolności, żeby nie skrzywdzić drugiej osoby, a jednocześnie nie przesadzić w drugą stronę? Da się być z kimś, nie uważać go za swoją własność, dać mu wolność, a jednocześnie wymagać i być szczęśliwym? Myślicie, że im krótsza *smycz* tym szybciej się zerwie?