Ale my mamy psa, ktory lubi domowe jedzenie - obiad zje, jogurt i inne smakołyki pozostawione przez dzieci. Tak samo chleb, ktory zmieni się w suchary, a jeszcze nie spleśnieje.
ja codziennie coś wyrzucam. To jest chyba spożywczy zakupoholizm bo, albo owoce mi spleśnieją, albo chleba nie dojemy, albo wędlina będzie po terminie itd.
Na dodatek, nie dojadam po dzieciach, więc codziennie wyrzucę jakieś ciacho nadgryzione, niedopity sok, niedojedzony jogurt itd.
A potem idę na zakupy i to się przyda, na to mam ochotę, to dzieci z apetytem zjedzą i historia się powtarza...
Jak jest u Was?
Odpowiedzi
1. tak, praktycznie codziennie coś wyrzucamy |
2. raczej tak, choć staramy się, żeby takiego marnotrawsta było jak najmniej |
3. raczej nie, raz na jakiś czas coś się zmarnuje |
4. Nie, (prawie) niegdy nie wyrzucamy jedzenia |
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 13.
Katiuszka, więc się nie marnuje. Pies też musi jeść.
Choć doszłam do wniosku , że to teraz jedzenie jest jakieś takie szybkopsujące się , ciężko zrobić zakupy na dłuższy czas , a nie mam możliwości chodzenia codziennie do sklepu , zresztą nie chciałoby mi się .
Co nie zjemy my, je pies lub koty.
ja z moją dwojką też nie mam ochoty na codzienne chodzenie po sklepach i chyba przez to tyle wyrzucam, bo kupuję na zapas i nie potrafię przewidzieć co i ile potrzebuję
Wzięłam jednak pod uwagę czasami zgniłe owoce i plesniejący chleb, ktory jak zauważłam coraz częsciej szybko pleśnieje. Staram sie trzymać chleb w zamrażalniku i po trochu wyjmowąć lub kupować co 1-2 dni mniejszą ilość.
A wedline też możesz zamrozić - ja tak robię przed świetami, pakuje po kilka plasterków i rozmrażam poracjami wg potrzeb.
Bardzo rzadko, jak czegos sie nie zje to zamrażam. Chleb mrozimy jak jest świezy i wyciagamy tyle kromek ile trzeba.