a w domu był mąż,mama i ojciec(który zawsze sam z siebie wychodził) :)
niezapomne jak byłam już na finiszu i pojechaliśmy z mężem do mojej przyjaciółki,która urodziła pare dni wcześniej.siedzimy,pijemy kawe a ta ciach,cyc na wieszch i karmi córcie.wtedy było to dla mnie niepojęte.no ok,przedemną,ale przed moim mężem hehe :P