Najbardziej aktywne
Komentarze
Wyświetlono: 351 - 360 z 778.
A to nawet bez tańców jest :) Ślub i obiadek. Ale samochodu nie mamy, więc podróż pociągiem. Pewnie się skusimy, chociaż... moja mama mnie ostatnio trochę nastraszyła.
Parę osób już mi radziło, żebym się mamy spytała jak mnie rodziła. A ja nie chcę, bo wiem, że ona nie ma zbyt dobrych wspomnień. Ale ostatnio jakoś samo wyszło. Ja się urodziłam przed terminem... i na dodatek tak szybko poszło, że ledwo zdążyła dojechać do szpitala. A znając ją pojechała jak tylko zaczęły się jakiekolwiek skurcze.
Wiecie... myślałam, że będę taka wyluzowana... skurcze się zaczną, a ja sobie w domku spokojnie posiedzę, żeby nie za wcześnie na porodówkę trafić. A przez tą rozmowę będę panikować :/ Mama mówi, że wszystkie jej porody były szybkie. Siostrę to niemal na korytarzu urodziła jak czekała na salę...
Myślicie że można odziedziczyć skłonność do szybkich porodów?? Ostatnio się nad tym własnie zastanawiałam...
Rozmawialam z mamą i stwierdziła że nie muszę się obawiac że poród będzie długi, ponieważ moja babcia, mama, siostra urodziły wręcz błyskawicznie i porody nie byly trudne. Wcale mnie to nie uspokoiło, wręcz jestem przerazona ze nie dojadę do szpitala ( mam 20km).
Moja siostra była juz 2 dni po terminie,więc zatrzymali ją w szpitalu, dodam że na jej szczęście. Wody jej nie odeszły, zaczęły się delikatne skurcze, potem coraz silniejsze a cala akcja trwala 30 minut :O. Na 100% nie zdążyłaby dojechać :/.
Więc uczulam wszystkich w rodzinie że jak tylko będzie taka mozliwość to zabunkruję sie wcześniej w szpitalu i nikt mnie stamtąd nie ruszy aż urodzę :P
@ dawidek ja równiez trzymam kciuki :*
Myślę, że coś w tym jest. Ja co prawda bardziej mam ochotę zabunkrować się w domu :D
Do szpitala mamy 14 km. Przez korki...
Ja tez mam problemy ze spaniem :( wstaję co chwilę do kibelka, napić się i tak w kółko. Rano jak wstaję to jestem zmęczona jak nie wiem...
Byłam dziś rano na wizycie, byłam tak zmęczona kolejną kiepską nocą że nawet mi się rozmawiać z lekarką nie chciało, przytakiwałam tylko, myslałam że zasnę jak mnie do ktg podłączyła. A to przecież ważna wizyta bo 36tc, a z mojej strony zero pytań.Na dodatek anemia ( na koniec się przyplątala :/) i kiepska waga. Średnio co comiesieczną wizytę przybywało mi 2 kg, a teraz zaledwie troszkę ponad pół kilograma. Masakra.
Dzidź ze mnie chyba wszystko wybiera bo waży ponad 2,5 kg. Ostatni miesiąc przed nami a ja już zmęczona ciążą, stresem z nią związanym itp. Boje się że jak się Mały urodzi na nic nie będę miała sił, a przecież będę mu najbardziej wtedy potrzebna...:(