Ja to samo miałam dziewczyny. Na początku wogole pierwszy rok, to nie wiem z czego to wynika, musiało być wszystko u mnie doskonale. Widziałam że załamuje sama siebie. Bo chciałam sobie udowodnić, że wszędzie będzie błysk, zawsze obiad, wszystko, ja zadbana. Rzadko kiedy byłam zadowolona z siebie. Nie pamiętam kiedy dokładnie przyszedł taki moment, ale przyszedł, że powiedziałam stop mojej chorej ambicji i perfekcyjności. Zaczęłam odkładać pewne rzeczy na potem, żeby odpocząć, usiąść..
Ale u ciebie AGATKA. PEWNA jestem że to nie to. Bo u ciebie nie tylko wchodzi w grę perfekcyjność, choć niestety pisałaś, że wszystko musi być zawsze na błysk, posprzątane, gotowe, i to też musisz odpuścić troszkę, ale najwaNiwjsze żebyście poradzili sobie z małą. Żeby zakończyć etap ciągłych rąk, i ciągłego cycka. Żeby wam zaczęła normalnie spać tyle czasu ile trzeba w łóżeczku :/ dopiero wtedy bwdIwa mogła się zastanowić co trzeba zrobić teraz, a co można odłożyć na jutro np , a zamiast zrobić sobie chwile relaksu na którą w pełni zasługujesz!!
IZUNIA. ja też jestem w szoku, że mi się tak udaje z tą dieta. Ale uwierzcie mi ze o niczym innym nie marzę jak z niej wyjść i napić się kawy i zjeść słodkie... Ale właśnie dlatego boje się z niej wyjsc. Ja już naprawdę źle wyglądałam i czułam się ze sobą, miałam trądzik na buzi, i jadłam od rana do nocy słodkie zapijając to kawa. Boje się, że kiedy skończę ta dietę to w jedną sekundę wrócę do starych nawyków. A tak tu nie wolno mi nic spróbować, bo dostanę skrętów jelit i bólu, bo organizm pracuje już inaczej teraz. Mam gładka buzie, troszke zeszczuplalam bo z 58 do 55. no i choć wkurzam się bo cały dzień siedzę w kuchni, to jednak dbam o siebie, planuje jedzenie itp. Hehe więc boje się wyjść z diety, żebym nie wrocila znów do śmieci...