Najbardziej aktywne
Komentarze
Wyświetlono: 4251 - 4260 z 4687.
Agatka. Nie wiem skąd się bierze takie coś w ludziach... Taka podła i bezsensowna szczerość której nie powinno być. Ale to jest identycznie jak ta moja koleżanka... Co super super a nagle mi z marszu dowala. Ze a to drażni ja moja Dorotka, a to to jest masakra u mnie tamto... I czeka tylko na moje potknięcie...
Ja tego nie pojmuje. Ale to chyba naprawdę jakiś rodzaj zazdrości, takiej zawiści... Bo trudno to inaczej wytłumaczyć... Współczuję ci, ale jedno co mogę ci doradzić Agatka, to nie daj sobie... Stawiaj się i nie pozwól się tak traktować. Mów że nie życzysz sobie takiej szczerości... I mają zamknąć się jeśli mają tobie tak mówić. Nie mają prawa cię tak traktować.
Ja się czuję do kitu dziś dziewczyny. Wczoraj była siostra jakoś starałam się nie myśleć, wieczorem zrobiłam 2 pizzę, byli rodzice Dawida ale gdzies z tyłu głowy cały czas myślałam. A dziś już zostałam sama i bardzo mi smutno. Nawet nie wiem co wam napisać. Jak podjąć jaka kolwiek decyzję? Jak?? Jak mogę podjąć decyzję że kończymy starania... Ze odpuszczamy, po tym wszystkim co przeszłam żeby Dorka miała rodzeństwo... Po tych latach pragnień nagle musieć się pogodzić ze nie i koniec... Nie mogę. Jakby mi ktoś serce wyrywał. Nie wiem nawet co miałabym robić... Jak żyć...
A z drugiej strony jak mam podjąć decyzję tak trudna i ryzykowna o starania... Jak? Zdaje sobie sprawę że jeśli znajdę w ciążę (na pewno będę jej pragnęła i maleństwa), ale odwrotu już nie będzie... Już nie cofnę jeśli coś zacznie się sypać totalnie... Ze mną. Ale nie chce też wpędzić się w róg, że już tylko będzie źle. Bo może być dobrze. Dziewczyny skoro wg medycyny powinnam mieć już kilka razy zakrzepice żył tętnic, powinnam nie urodzić Dorotki, powinnam mieć poważne powikłania przy dużej ciąży z nią i po terminie w dodatku CC co jest bardzo odradzane przy TROMBOFILLI, powinnam mieć powikłania po operacji przepukliny... A u mnie nic... Nic się nie działo. Lekarze stwierdzili że to cud.
I jedyne czego się boje, to to że to uśpiona bomba i to wszystko co nie spotkało mnie do tej pory przy chorobie zemści się w ciąży. Ale jestem też osoba wierząca i wiara wiele razy uratowała mi życie, sprawiła, że wszystko się ułoży po mimo tego co mówili lekarze...
Mój mąż? Jest jak dziecko. Chce się starać a za chwilę jak rozmawiamy i mu mówię jak może wyglądać ciąża, po ciąży okres że może być groźnie, to się wycofuje... Poza tym na jego głowie jest kredyt, budowa domu zaraz się zacznie i praca. Zdaje sobie sprawę że on musi się tym zająć... a co jeśli będę musiała być w szpitalu? Co z Dorka??? Jak sobie poradzimy... A z drugiej storny jeśli się decydować to ginekolog powiedziała teraz bo później może być gorzej dużo... Nie wiem. To najtrudniejszy czas w moim życiu...
Ja już byłam Ewelinka u 4 lekarzy. Wszyscy zgodnie mówią to samo. Sytuacja nie jest beznadziejna. Tylko trudna . Bo ryzyko jest. Ale tez wierze że może być wszystko dobrze. Tak jak widzisz Ewelinka .Już powinnam mieć kilka razy zakrzepice, powikłania nie mieć Dorki . Same tragedie. A nie miałam... To cuda. I ja chcę wierzyć w cuda. I pokonać swój lęk.