Doszłam do wniosku, że to siedzenie w domu i zajmowanie się mieszkanie, dbanie, robienie obiadów, sprzątanie, oglądanie serialów, wykańcza mnie tak psychicznie. Robie prakycznie dzień w dzień to samo, nic się nie dzieje, zapominam o tym, że po za siedzeniem w domu życie idzie na przód. I tak sobie myśle, że jak urodze, będę się zajmowała maleństwem to po 3-4 miesiącach tez dojde do wniosku, że będę robiła codziennie te same czynności, doszła tez do najważniejszego wniosku, że odzieciczyłam dość dobrą ceche po matce i ojcu-PRACOHOLIZM. Chciałabym iść do pracy, a maleństwo poszłoby do żłobka. Oczywiście nie ze względu na to że będzie mi to sprawiało nude, opiekowanie się i zajmowanie, ale dlatego żebym nie zdurniała.
No i pytanie moje brzmi, kiedy jest najlepszy moment aby podzielić macierzyństwo z pracą? Po jakim czasie od narodzin dziecka? Kiedy się na to zdecydowałyście/zdecydujecie?
Odpowiedzi
Pomysl o tym,ze chwile z tym dzieckiem beda jedne i juz nie powtorzą się a Tobie sie nie chce siedziec z dzieciakiem w chacie bo zdurniejesz. dziwne ale są i takie przypadki.
Ja wracam do zycia za 2 lata. Jestem szczesliwa,ze moge byc z dzieckiem w domu i patrzec jak sie rozwija, poki nie zdychamy z glodu nie pojde do pracy i nie zostawie malej, tym bardziej w zlobku.
ja jestem mamą, która poszła do pracy 2 tyg po porodzie. bo musiałam. pracowałam kilka godzin w tygodniu, stopniowo to zwiększając do kilkunasty tygodniowo.
i powiem ci, ze z jednej strony mam żal, ze życie mnie do tego zmusiło, że synkiem opiekuje się moja babcia, która jest dla niego bardzo ważna, o co czasem jestem zazdrosna. często myślę, marzę o tym, by nie pracować. zazdroszczę tym mamom, które mają taką możliwość. zazdroszczę tej więzi, ktora mam wrażenie przez to jest lepsza.
a z drugiej strony wiem, czuję, że gdybym miała być w domu na cały etat, dostałabym jobla...
inna rzecz - naprawdę ma znaczenie to, jak spędzamy czas z dzieckiem, a nie tylko ile tego czasu z nim spędzamy.
u mnie przez to, ze ja wcześnie znikałąm z domu na chwilę, Marcin nigdy nie reagował na to źle. wiedział, ze mamy nie ma, ale mama wraca. fazę lęku separacyjnego (7-9 m-cy) przeszedł bardzo łagodnie.
myślę, ze jeśli będziesz miała taką możliwość, to ważne, zeby czasem znikać na chwilę, jeszcze przed tą fazą lęku. bawić się z dzieckiem w "akuku", budować jego poczucie bezpieczeństwa i pewności, ze nawet jak mamy nie ma, to mama wraca. w fazie lęku speracayjnego dziecko uświadamia sobie, ze ono i mama to dwie różne osoby, więc dla mnie to najgorszy moment na żłobek. żeby było śmieszniej, zazwyczaj wtedy kończy się macierzyński :/
Zaczęłam pracować kilka dni temu,a to tylko dlatego,że mój partner dopasował się do moich godzin pracy i kiedy ja pracuje to On jest z małą,a kiedy On pracuje to ja jestem w domu.Myślę też,że każda kobieta z osobna podejmuję tą decyzję,kiedy jest najlepszy dla Niej moment podjęcia pracy.
Jeśli Ty możesz sobie pozwolić na siedzenie w domu z dzieckiem to fantastycznie. Gratuluję. Ale co mają powiedzieć rodziny które np. mają kredyt mieszkaniowy, albo samotne matki albo rodziny gdzie mąż zarabia grosze i nie wyżyli by np. za 1200 zł. Taka kobieta powinna w imię miłości do dziecka siedzieć w domu? A co by to dziecko jadło?
Ja wróciłam do pracy kiedy mały miał 8 miesięcy. Musiałam wrócić. Moje zarobki idą na ratę kredytu i część opłat. Gdybym nie wróciła bank zabrałby nam mieszkanie.
Dziecko zostało z babcią. Myślisz że serce mi nie pękło? Do tej pory boli mnie strasznie ta sytuacja. Teraz synek ma 16 miesięcy i chodzi do żłobka od paru dni. Co rano przeżywam prawdziwą burzę w sercu i umyśle kiedy go tam zostawiam. Cały dzień się zadręczam bo żaluję tych chwil i tego, że on tam musi siedzieć do 17 tej. On lubi tam chodzić, to mały żłobek prowadzony przez moją koleżankę. Ma tam dobrze a w necie mogę podglądać cały czas co się dzieje..
Każda matka która musi albo chce wrócić do pracy przeżywa to na swój sposób. To nie jest łatwa decyzja ale najczęściej nie ma wyjścia.
Oprócz tego że jestesmy matkami, jesteśmy też kobietami. Każda chwila z dzieckiem jest cenna ale za 18 lat dziecko pójdzie w swoją stronę a my zostaniemy w punkcie zero. Trzeba to tak zorganizować aby nie ucierpiało na tym ani dziecko ani my. Nie jest to proste ale kto obiecywał że będzie? Życie to nie jest bajka.
Jedna kobieta realizuje sie w domu przy dzieciach, a inna jest szczęśliwa gdy pracuje. Tak było, jest i bedzie. Ale fajnie by było gdyby każdy miał możliwość robienia tego co go cieszy:)
Wy mnie nie rozumiecie i ja was nie rozumiem. Tyle.
Pragne tez byscie zauwazyly,ze czesciej to do pracy wracaja kobiety ktore nie maja zlej sytuacji finansowej, a zostaja w domu te ktore nie mają tak kolorowo..ciekawe skąd to się bierzę...
Jeśli masz możliwość i chcesz wrócić do pracy po macierzyńskim to tak zrób. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko :) A jest jeszcze możliwość, że po narodzinach dziecka zmienisz zdanie i postanowisz zostać z nim dłużej :)