Ja nie ukradłam, ale byłam świadkiem za czasów wczesnego gimnazjum jak jedna z moich koleżanek raz zawinęła jakiegoś słodycza ze sklepu i drugi raz - ta sama koleżanka - chyba bransoletę, czy coś takiego.
Tak mnie naszło na te pytanie bo od kilku dni myślę o tym co widziałam i zaraz wam napisze. w niedzielę byłam z mężem na miejskim targowisku, idąc sobie tymi alejkami naszłam na młodą ładnie ubraną dziewczynę nie wiem ale jakoś tak dziwnie przykuła moją uwagę (może dlatego że była naprawdę fajnie ubrana) a ona na moich oczach kradła bluzkę, a mnie ten widok po prostu wmurował ustałam a ona spojrzała na bok (chyba na tego co sprzedawał czy nie patrzy) i wpadła na mnie speszyła się i poszła szybkim krokiem dalej. A ja tylko obejrzałam się za nią nic nikomu nie mówiąc. I chyba mam na sumieniu, że widziałam jak kradnie a ja nic nie zareagowałam, może ktoś powie że to nie moja sprawa, ale ktoś coś kupuje stoi cały dzień na dworze by zarobić grosze a ktoś przyjdzie i weźmie sobie i pójdzie. Nienawidzę złodziejstwa kurcze brzydzę się złodziejami nie mogę ja nie nigdy nawet cukierka nikomu nie wzięłam a co mówić ukraść komuś coś wartościowego. Mój mąż mówi że tak właśnie jest że człowiek który pracuje ma zawsze pod górkę a taki leń pójdzie weźmie dobrze ubrany i o nic się nie martwi. o i teraz szlak mnie trafił bo przypomniało mi się jak dwa razy z mężem zostaliśmy okradzeni tydzień przed ślubem wartościowe rzeczy do budowy naszego domku i nie tylko piła kosiarka spawarka itp.wszystko co było, a później miesiąc po ślubie 10 tys. :( ku..a a już byśmy na swoim mieszkali. Złodzieje :(
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 11.
mamawiki ahh to nie dobrze i po jajku było :)
Jak byłam mała to podkradałam mamie słodycze w sklepie :D ale też zostalam przyłapana :D wchodziłam na zaplecze i cukiereczki pudrowe podkradałam :D
tak, byłam nastolatką stwierdziłam, że raz w życiu coś trzeba ukraść...tak dla adrenaliny...i wiecie co ukradłam? zbiór opowiadań "from the cradle to the grave" z bilblioteki miejskiej :D
ale za to mam na sumieniu to, ze parę razy poczestowalam sie czyms dorbnym w marketach. np. orzeszkiem, ciachem malym...itp....namowila mnie kumpela i pare razy potem tak robilam. A najlatwiej bylo sie czestowac, jak juz otwarta paczka kusiła. np. otwarte cukierki...mea culpa!
Tak, zakosiłam odpowiedzi na egzamin.. Ale to było konieczne, nie zrobiłam tego sama, inaczej cała klasa by nie zdała bo mieliśmy takiego tyrana a nie nauczyciela. I kiedyś koleżance przez przypadek błyszczyk, bo miałyśmy takie same xP.
tak świadomie nigdy niczego nie ukradlam, ale niechcąco ostatnio wyniosłam dwa pomidory z marketu, fotelik wsadziłam do wózka sklepowego i się pod nim schowały, ale zobaczyłam jak już wyszłam a innym razem na zakupach wzięłam wodę, napiłam się i zamiast włożyć do koszyka to schowałam do torebki, jakos tak odruchowo, mąż się ze mnie śmiał, czy nie mogłam jakieś coli zakosić, a nie wodę
kiedyś małe żelki kupowałam, do kasy trzymałam je w ręce, całkowicie o nich zapomniałam,że ich na taśme nie położyłam.. dopiero w drodze do domu z facetem skaplam sie,ze ' łe jezu, a żelki nie byly skasowane' . Dzieki Bogu,że nic nie pikało,gdy odeszłam od kasy z nieskasowanymi żelkamI.. :D:D Wtedy był cyrk ;)
5 z portfela taty :D I mamy tez :D
wynioslam ze sklepu lentylki a raczej moja corcia. Ale to nie bylo z mojej winy. Przy kasie powiedziałam ze mam 3 sztuki ale babka skasowala tylko te dwie na tasmie. Kaplam sie dopiero w domu jak sprawdzalam paragon.