mnie by sumienie pożarło! nawet cukierka z marketu nie wzięłam.. a miałam tyle okazji by coś wynieść :)
Tak mnie naszło na te pytanie bo od kilku dni myślę o tym co widziałam i zaraz wam napisze. w niedzielę byłam z mężem na miejskim targowisku, idąc sobie tymi alejkami naszłam na młodą ładnie ubraną dziewczynę nie wiem ale jakoś tak dziwnie przykuła moją uwagę (może dlatego że była naprawdę fajnie ubrana) a ona na moich oczach kradła bluzkę, a mnie ten widok po prostu wmurował ustałam a ona spojrzała na bok (chyba na tego co sprzedawał czy nie patrzy) i wpadła na mnie speszyła się i poszła szybkim krokiem dalej. A ja tylko obejrzałam się za nią nic nikomu nie mówiąc. I chyba mam na sumieniu, że widziałam jak kradnie a ja nic nie zareagowałam, może ktoś powie że to nie moja sprawa, ale ktoś coś kupuje stoi cały dzień na dworze by zarobić grosze a ktoś przyjdzie i weźmie sobie i pójdzie. Nienawidzę złodziejstwa kurcze brzydzę się złodziejami nie mogę ja nie nigdy nawet cukierka nikomu nie wzięłam a co mówić ukraść komuś coś wartościowego. Mój mąż mówi że tak właśnie jest że człowiek który pracuje ma zawsze pod górkę a taki leń pójdzie weźmie dobrze ubrany i o nic się nie martwi. o i teraz szlak mnie trafił bo przypomniało mi się jak dwa razy z mężem zostaliśmy okradzeni tydzień przed ślubem wartościowe rzeczy do budowy naszego domku i nie tylko piła kosiarka spawarka itp.wszystko co było, a później miesiąc po ślubie 10 tys. :( ku..a a już byśmy na swoim mieszkali. Złodzieje :(