dosłownie go olać ;)
Zacznę od tego że staram się jak mogę żeby nie sprawiać problemów moim sąsiadom,ale w październiku wprowadziliśmy się do większego mieszkania i "niestety" dla moich sąsiadów z dołu mam prawie 3 letnią córkę,której zdarza się przebiec po domu,zeskoczyć z łóżka i od razy zaczyna się walenie w kaloryfer przed tego pojeba,raz nawet przyszła jego zona o 18 i powiedziała że oni wracają zmęczeni z pracy i chcą odpocząć,wszystko rozumiem ale w takim razie co mam zrobić z córką przywiązać do kaloryfera??Najlepsze że ten kretyn potrafi tak walić w ten kaloryfer w ciągu dnia,bo zaznaczę że już około 20 córka wykapana urzęduje na łóżku także mu nie tupie.Moje pytanie co zrobić iść d niego i go zjebać (odpowiedź TAK),czy olać go z góry do dołu (odpowiedź NIE)p s. dodam że to młodzi ludzie,bez dzieci
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 11.
Powiedz sąsiadowi, że cisza nocna obowiązuje dopiero o 22 ;)
ha nie obowiązuje :D nie ma ani jednego paragrafu ani jednej ustawy króra by to regulowała - komu się chcę może szukać w kodeksach, nie zjadzie :)
możesz sobie tupać nawet po 22 ;)
Kasiu, tak, ale są jakieś normy (może nie ustalone prawnie), których powinno się przestrzegać, jeśli nie jest się jakimś socjopatą. ;) Ale jeśli Justyny córka o 20stej już śpi, to nie rozumiem. Ja mam sąsiada, który po 21 ostatnio wiercił wiertarką w ścianie, która sąsiaduje z łóżeczkiem Małej. To jest już chamstwo. A nie sądzę, żeby tuptanie dziecka, które waży parę kg było tak uciążliwe jak wiertarka. ;)
Zjebać jak burą sukęNiestety z niektórymi nie da się inaczej, z tego co piszesz to taki typ ,że po dobroci z nim nie pójdzie. My mamy obok takiego upierdliwca, który uwielbia palić śmieciami w piecu, cały rok. Dochodziło do tego,że w lato nie mogliśmy otworzyć okna, bo dym szedł w naszą stronę.Okna i taras zawalone sadzami. Po dobroci nie szło załatwić przez pół roku, w końcu póściły nam nerwy i sąsiad dostał zjeby po całości. Od tej chwili jest spokój
wabik - ja tylko odnośnie wpisu po wyżej o ciszy nocnej :) Ja sama lubię się zdrzemnąć w ciągu dnia i rozumiem. :)
Zdecydowanie bym poszła i coś ostrego powiedział. To jest dziecko musi się wyszaleć. A to, że oni wracają zmęczeni z pracy to mają problem.
To ja może napiszę z drugiej strony. Nad nami mieszka młode małżeństwo z 2 dzieci. Pomimo, że złego słowa nie mogę powiedzieć o rodzicach, którzy naprawdę dzieci pilnują w miarę możliwości i uspokajają, hałas z góry jest męczący. Nie zwróciliśmy im nigdy uwagi, bo naprawdę się starają zachować spokój, ale czasem te dzieci denerwują. Zwłaszcza, jak bawią się autkami na baterie (naprawdę to idealnie u nas słychać), albo innych zabawek, którymi da się jeździć po mieszkaniu. Ja nie mówię, żeby dziecko przywiązać do kaloryfera, ale jak rodzice trochę spróbuję pohamować dziecko przed szaleństwem, to i sąsiedzi lepiej to zniosą i docenią starania. Nie zgadzam się z karolina95, że dziecko musi się wyszaleć - w sensie w mieszkaniu w bloku. Od szalenia jest podwórko i plac zabaw. W bloku czasem trzeba też pomyśleć o innych, podnieść tyłek z kanapy i zająć się dzieckiem, zamiast pozwolić mu na co chce dla świętego spokoju. Ja chcę m.in. wyłożyć pokój Małej miękkim dywanem, żeby upadające przedmioty nie denerwowały naszej skadinąd bardzo fajnej sąsiadki z dołu tak jak mnie rano irytują zabawki rzucane na podłogę piętro wyżej. Może sąsiedzi też kiedyś na to wpadną.
tagarela ale ja się z nia bawię,ruszam tyłek z kanapy nie olewam,ale ona samym sposobem chodzenia tupie,rozumiem ze mieszkam w bloku,ale on niech też zrozumie że nie mieszka w lesie,też mam miękkie dywany,chodzę z nią na dwór,ale ona ma prawie 3 lata i nie wszystko rozumie,a stopujemy ja non stop,aż za bardzo bo nie chcę mi się kucić z tym idiota.Myślę też że zdanie Ci się troche zmieni jak będziesz miała ruchliwe dziecko w domu i zostanie Ci tylko kaloryfer,albo popierdzielanie 6 godzin w zimie na dworze,żeby wyszalało się na dworze