nie mam z tym żadnego prblemu :)
nie chodzi mi o wyskok do kumpla na piwko, tylko na imprezkę..nie ważne czy na dyskotekę, czy na domówkę, na grilla, na wesele..itp. Czy chodzą bez Was jak np Wy nie macie ochoty, albo nie dacie rady z innych powodów?
Moj np nie chodzi nigdzie sam, bo przewaznie ja nie pije, wiec sluze mu jako kierowca wrrrr nawet jak mi sie nie chce to mnie prosi az sie zgodze..
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 18 z 18.
agawita - to, że dwoje osób nie lubi chodzić osobno na imprezy nie świadczy o tym, że spędzają ze sobą 24h na dobę. Mój chłopak nie puściłby mnie samej po nocy na imprezę, ja jego też raczej bym nie puściła, bo zwyczajnie bym się bała, że np. będzie jakaś bójka itp. Poza tym lubimy razem się bawić, a będąc razem na imprezie nie trzymamy się za rączki cały czas, bo ja większość czasu spędzam (spędzałam :P) na parkiecie, a A. przy stoliku. ;) Poza tym mamy oboje różne hobby - nie wlekę się za nim jak idzie na trening piłki albo jedzie z kolegami na ryby. ;)
Nie mam z tym problemu.Skoro ja nie mam ochoty iść na tego grila,czy do klubu i wolę zostać z książką w domu,to co on miałby robić-siedzieć i na mnie patrzeć? Zawsze wiem gdzie i z kim idzie,w trakcie dzwoni do mnie kilkakrotnie i jest dobrze.Kolejna rzecz jest taka,że jest wierny jak pies :) Mogę mu zarzucić wiele rzeczy,ale jeżeli chodzi o lojalność względem mnie,wiem co mam :)
Jeszcze coś :) Nie często dochodzi do tego,że wychodzi beze mnie,zawsze wraca niezadowolony,stęskniony i mówi,że beze mnie to nie to samo :)
jasne ze tak tak samo ja chodze sama na imprezy naszczescie po slubie nie stalismy sie blizniakami syjamskimi...
Wyszedł raz, do kolegi na domówkę i tyle ]. Tak poza tym, to nie chodzi nigdzie sam, bo ja wolę mieć go na oku :P
@Wabik- to moze u Was tak jest, ale dlaczego wiekszosc ludzi nie chce zeby partner/ partnerka chodzil sam na imprezy jest chyba jasne...niestety mam wrazenie ze w wielu zwiazkach "zaufanie" jest tylko w teorii, a w praktyce jest kontrola i strach.
@agawita mnie nie chodzi o to, że ja nie puszczam mojego męża nigdzie, bo w małżeństwie nie o to chodzi, tylko miałam bardziej na myśli to, czy inni mężczyźni też tak mają, że jak żonie/dziewczynie się nie chce, albo nie da rady, to on nie idzie też(z różnych względów)..mój mąż np nie chce iść na imprezę beze mnie, bo po pierwsze stwierdził że lepiej się czuje w moim towarzystwie, a po drugie (i w to mu wierzę bardziej:)) jak idzie ze mną to nie musi się martwić że będzie musiał wracać z buta, bo ja nie piję i on ze mnie swojego kierowcę sobie robi :)
już było kilka takich sytuacji, że powiedziałam, że nie idę bo ja nie mam tam co robić itp że zostanę w domu, to zadzwonił że wpadniemy innym razem, bo nam coś wyskoczyło..
a fakt faktem jest sporo takich małżeństw, że jedno drugiemu zabrania i to akurat jest bez sensu-bo gdzie jest wtedy niby to zaufanie?
p.s. @agawita, coś mi się wydaje że nie przeczytałaś mojego pytania do końca, bo jak tak czytam to jeszcze raz, to raczej jasno jest napisane-że mąż mnie prosi zawsze żebym z nim szła, a nie żeby on mógł pójśc sam..? czegoś tu nie zrozumiałaś :)