U nas jest taka sytuacja ze kupilismy mieszkanie na kredyt. Moj zasilek wychowawczy idzie na kredyt. Do tego 1100 zl innych oplat miesiecznych. A reszta ktora zostaje (z zarobku mojego faceta) idzie na jedzenie. Generalnie nie jest zle. Mamy starego cinkusia, moje dziecko jest najedzone, ubieram sie w lumpeksie ale lubie to niektorzy zazdroszcza mi cichow. Czasem jest ciezko ale nie doszlo do tego ze musimy pozyczac. W ten weeknd myslalam ze pojhdziemy do kina marzylam o tym, niestety w piatek przyszedl rachunek za scieki;/ no i marzenia o kinie pozostana:) ale nie jest zle inni maja gorzej:(
..w poważnych tarapatach finansowych? Przez zrządzenie losu trochę zmienia mi się sytuacja materialna i zaczynam się martwić.Nigdy nie byłam w takiej sytuacji.
A Wy?Jak sobie poradziłyście?
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 13 z 13.
właśnie jestem, zaczęłam 6 miesiąc ciąży, mąż kopnął mnie w dupę, bo jego humorki i "zakochania" są ważniejsze, pracę straciłam w czerwcu i nikt mnie nie chciał zatrudnić, zus domaga się ode mnie jakichś horrendalnych zwrotów renty po ojcu, którą miałam do czerwca, bo skoro wtedy pracowałam to dochód mi przekroczył dozwoloną kwotę. Podsumowując: jestem bez pracy, mimo, że wciąż szukam, muszę utrzymać siebie i nienarodzone dziecko (lekarz, no i coś odłożyć), mąż mnie zostawił i jeszcze ten zasrany zus. Ale nie pękam. Udzielam korków póki jeszcze się turlam, sprzedałam podręczniki ile się dało (czasem za marne grosze), sprzedałam srebrną bizuterię i telefon komórkowy (teraz używam starego gracika). Faktury on line za neta płaci mój "mąż", bo jak jeszcze mieszkał z nami to tak to ustawił i dobrze kutasowi. Nie wiem, czy to są takie tarapaty o jakich myślisz, dla mnie jest to sytuacja trudna. Ale inni mają o wiele gorzej, ja przynajmniej mam gdzie spac i co jeść.
Tak zwarlam poslady, przestalam sie uzalac nad soba i ruszylam dupe do pracy :)