Tak się nad tym zastanawiam..
Bo kiedyś, jak jeszcze nie byłam w ciąży, i nawet jej nie planowałam, myślałam sobie że jeśli nie będę mogła mieć dzieci, to na pewno będę chciała adoptować. Że na pewno będę w stanie pokochać jak swoje, że oddam mu całą siebie..
A teraz? Nie wiem. Po prostu nie wiem. Z jednej strony myślę sobie że byłabym w stanie pokochać jak swoje i nie dać mu odczuć że jest adoptowane. Że będę traktować jak swoje dziecko. Ale rzeczywistość bywa różna. Mogłoby się okazać. Ze swoje dziecko kocham bardziej. Że nie będę w stanie przeskoczyć tej bariery.. Że mogłabym je przez to skrzywdzić.
A Wy co byście zrobiły gdybyście nie mogły mieć własnych dzieci? Albo mając już jedno swoje dziecko, chciałybyście mieć kolejne, ale z różnych przyczyn, nie możecie go mieć? Zdecydowałybyście się na adopcję? Czy nie byłybyście wstanie wychowywać nieswojego dziecka?
Pytam czysto hipotetycznie.
Odpowiedzi
I myślę o tym czasami , jak z miesiaca na miesiąc Nam się nie udaje ....
Także ja bez dwóch zdań mówię/piszę TAK!
U mnie w 'grę' wchodzi ta opcja ....
Mając dziecko - nie zdecydowałabym się na adopcję kolejnego. Powód prosty i szczery, którego może powinnam, ale nie wstydzę się: nie potrafiłabym kochać równie mocno cudzego dziecka. Mogłoby czuć się wtedy odrzucone.
Właśnie kiedyś chłopczyk się wypowiadał (może miał 7 lat ale to góra) i mówi tak "chciałbym mieć rodzinę,tak powinien wyglądać dom-mama,tata, i dzieci.Dziecko potrzebuje miłości do prawidłowego rozwijania,jak dziecko nie otrzyma jej to może być źle,bo dziecko nie wie co jest dobre a co złe,jak w tym domu gdzie mnie wezmą będą zwierzęta będę się nimi opiekował,np z psem wychodził na spacer"-jeszcze wiele takich mądrych słów padło,ten chłopczyk podbił moje serce...
Są to dzieci z różnymi problemami(w domu widziały np. pijanych rodziców,awantury,były bite,molestowane) tym bardziej zasługują na normalny dom,normalną rodzinę,która pokazała by im dobrą drogę,nauczyła "pięknie żyć",doznały by miłości rodzicielskiej...coraz częściej myślę o założeniu domu rodzinnego,tylko muszę najpierw dowiedzieć się czy w naszym mieście potrzebują-jeśli uzyskam pozytywną odpowiedź to rozpoczniemy z mężem remont i powiększanie piętra-gdyż mogę dostać od 4 do 8 dzieci...to są moje plany-ale czy urząd miasta będzie mi przychylny to zobaczymy...nie nastawiam się od razu,by się nie zawieść...
a jesli chodzi o milosc do swojego dziecka a adoptowanego to śadze ze napewno ta milosc jest inna, ale jest,jedna zawsze istnieje ta obawa ze w glebi serca wiekszym uczcuciem bedziemy darzyc swoje dziecko.
johana162podziwiam i trzymam kciuki za was:)