Mi osobiście to nie pomaga, bo ja te rzeczy wiem, bo jestem po szkoleniu dla położnych. Chodzę na nią tylko i wyłącznie, że mój mąż chce, bo się boi, że nie będzie wiedział co robić jak zacznę rodzić i jak mi pomóc. On jest zadowolony z tych zajęć i cieszy się, że dałam się na nie namówić.
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
raz bylam :)wystarczy:P
ja chcialam chodzic ale niestety moj lekarz stwierdzil ze nie mogę... wiec o szkole rodzenia moge sobie tylko pomarzyc...
taaak! trzeba nawet! przynajmniej po to, żeby wiedziec czy coś jest normalnego w rozwoju ciąży/ dziecka czy leciec do lekarza! Np. krew w pieluszce z siuśkami u dziewczynki... doktor zrobiła wykład u nas w sali poporodowej, że to przechodzi ludzkie pojęcie, ze o takich rzeczach praktycznych koebiety nie wiedzą. I że powiny chodzić do skzoły rodzenia.
a z tą krwią chodzi o to, że przez hormony mamy są delikatne ślady krwi na pielkuszce u dziewczynki.
Albo, na FB jedna dziewczyna chwaliła się, że kilka godzin temu - oj może nawet z 6-7 odeszły jej wody. I siedziała nadal w domu!!!! SZOK!
natka- ale tu nie chodzi o ćwiczenia, ale przynajmniej teorie :)
Ja nie chodziłam, stwierdziłam że to idzie wszystko instyktownie i się nie myliłam, w końcu kobieta jest stworzona do tego :)
Nie chodziłam i przy prodzie instynkt zadziałał ;) pozatym jest położna która mówi co i jak. jak dla mnie mnie szkoła rodzenia to strata czasu i pieniędzy.