sama bym tego nie zjadła a co dopiero dziecku dała
Moj tesciu ma taka manie ze kupuje jogurty, sery i takie podobne jak zbliza sie koniec waznosci bo sa tansze wtedy .. ja tego nie jem a tym bardziej nie dam tego swojemu dziecku ... mowilam tesciowi ze ma nie dawac nic po terminie bo Synka potem boli brzuszek i placze :( wczoraj dal mu danonki tydzien po terminie ! myslalam ze wyjde z siebie ... tyle razy mial mowione ale do niego nic nie dociera , twierdzi ze nic mu nie bedzie ... no chyba ja wiem lepiej ...
i tutaj mam pytanie do was ...
Czy dalibyscie cokolwiek po terminie swojemu dziecku ? Myslicie ze przesadzam ?
Odpowiedzi
TAKNikt jeszcze nie głosował |
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
Jak coś jest po terminie nie oznacza odrazu, że jest niedobre. Przede wszystkim trzeba zwracać uwagę czy jest napisane 1. Najlepiej spożyć przed lub. 2. Najlepiej spożyć do...
W przypadku 1. producent wskazuje na datę, po której właściwości produktu takie jak smak i konsystencja mogą się zmienić i taki produkt jest jednak nadal jest zdatny do spożycia.
W przypadku 2. natomiast producent wskazuje na datę, po której w produkcie mogą się rozwinąć drobnoustroje chorobotwórcze – tym samym produkt staje się dla nas niebezpieczny!
Kiedyś zjadłam serek wiejski 3 tygodnie po terminie :D Zorientowałam się, bo mąż powiedział,że wreszcie wywaliłam ten stary serek z lodówki. Aż sprawdziłam w koszu - 3 tygodnie, hehe.Ale wrcając do głównego wątku, nie, nie dałabym.
Mój teść ma podobnie, albo nawet gorzej - potrafi zostawiać w lodówce majonezy, sosy otwarte rok wcześniej. Na maggi była ostatnio data ważności do 2009 roku. O apteczce nie wspomnę - leki do 2005 roku dalej leżały dopóki ich nie usunęłam :P...
sama nie zjem nic po terminie a co dopiero dziecku dać. czasami też kupie jogurty tuż tuż przed końcem terminu ale u mnjie to idzie na porządku dziennym nigdy nie stoi w lodowcetylko już na drugi dzień nie ma.
sama może bym zjadła, ale dziecku bym nie dała.
Ani dziecku, ani mężowi, ani nikomu! Sama też takich rzeczy nie tknę...