sama bym tego nie zjadła a co dopiero dziecku dała

Moj tesciu ma taka manie ze kupuje jogurty, sery i takie podobne jak zbliza sie koniec waznosci bo sa tansze wtedy .. ja tego nie jem a tym bardziej nie dam tego swojemu dziecku ... mowilam tesciowi ze ma nie dawac nic po terminie bo Synka potem boli brzuszek i placze :( wczoraj dal mu danonki tydzien po terminie ! myslalam ze wyjde z siebie ... tyle razy mial mowione ale do niego nic nie dociera , twierdzi ze nic mu nie bedzie ... no chyba ja wiem lepiej ...
i tutaj mam pytanie do was ...
Czy dalibyscie cokolwiek po terminie swojemu dziecku ? Myslicie ze przesadzam ?
TAKNikt jeszcze nie głosował |
sama bym tego nie zjadła a co dopiero dziecku dała
Jak coś jest po terminie nie oznacza odrazu, że jest niedobre. Przede wszystkim trzeba zwracać uwagę czy jest napisane 1. Najlepiej spożyć przed lub. 2. Najlepiej spożyć do...
W przypadku 1. producent wskazuje na datę, po której właściwości produktu takie jak smak i konsystencja mogą się zmienić i taki produkt jest jednak nadal jest zdatny do spożycia.
W przypadku 2. natomiast producent wskazuje na datę, po której w produkcie mogą się rozwinąć drobnoustroje chorobotwórcze – tym samym produkt staje się dla nas niebezpieczny!
Kiedyś zjadłam serek wiejski 3 tygodnie po terminie :D Zorientowałam się, bo mąż powiedział,że wreszcie wywaliłam ten stary serek z lodówki. Aż sprawdziłam w koszu - 3 tygodnie, hehe.Ale wrcając do głównego wątku, nie, nie dałabym.
Mój teść ma podobnie, albo nawet gorzej - potrafi zostawiać w lodówce majonezy, sosy otwarte rok wcześniej. Na maggi była ostatnio data ważności do 2009 roku. O apteczce nie wspomnę - leki do 2005 roku dalej leżały dopóki ich nie usunęłam :P...
sama nie zjem nic po terminie a co dopiero dziecku dać. czasami też kupie jogurty tuż tuż przed końcem terminu ale u mnjie to idzie na porządku dziennym nigdy nie stoi w lodowcetylko już na drugi dzień nie ma.
sama może bym zjadła, ale dziecku bym nie dała.
Ani dziecku, ani mężowi, ani nikomu! Sama też takich rzeczy nie tknę...