2011-02-07 18:24
|
Do mam bijących - ups... klapiących - swoje dzieci. Czego nauczyłyście klapsami?
Pamiętam kilka lań z dzieciństwa. Do dziś nie wiem czemu właściwie miały służyć. Nie przypominam sobie kary, która sprawiłaby jakieś przemyślenia w rodzaju "ok, starzy mają rację, postaram się poprawić".
TAGI
Odpowiedzi
Teraz dziecko do babci czy mamy lub ojca powie "ty świnio" a się dopowie mu "nie ładnie tak mówisz" i co taki dzieciak zrobi jutro, za tydzień powie to samo. Kiedyś dostałby w twarz i wiecej nie przeszło by mu to przez myśl żeby takie coś powiedzieć. NIe to po prostu jest tak że mają za dużo praw i wszystko im wolno w tym są wychowywani i takim się to utrwala.Tak jest i bedzie bo każdy kto usłyszy o klapsie bedzie się buntował jak by się wielka krzywda działa takiemu dziecku. Pamietajcie rodzic swojemu dziecku krzywdy nie zrobi..
No nie... i jeszcze po twarzy bić? W życiu. to jest bezstresowe wychowanie? Ja nie wiem jak będę wychowywać Zuzię. Czy bezstresowo czy ze stresami ale na pewno bić (w Waszym znaczeniu klapsa) nie dostanie nigdy. A co do ostatniego zdania to bym się zastanowiła... czytając nowości z kraju i ze świata. Bo to nie tak do końca prawda.
A wiecie, że prawo zabrania dawania klapsów?
A jeśli wy popełnicie jakieś wykroczenie etc. to powinnyście dostać łomot od policji, żebyście więcej tego nie zrobiły? Np za przekroczenie prędkości o 30km/h 30 razy paskiem po tyłku. Następnym razem na pewno jechałybyście przepisowo, prawda?
widzę po nim już teraz, że nie będzie łatwo, bo proszenie, albo spokojne tłumaczenie, albo podnoszenie głosu zatrzyma go tylko na chwilę przed zrobieniem czegoś, co jest zakazane. zakazane, bo jest niebezpieczne. klapsa nie dałam, zdarzyło mi się trzy razy, ze lekko trzepnęłam małego po łapkach, wcześniej uprzedzając go, ze jak nie przestanie, to to zrobię, gdy pchał je tam, gdzie nie trzeba. i na razie z wszystkich metod niestety ta jest najbardziej skuteczna :/
odnośnie mojego wychowania - miałam lanie nie raz. ale nienawidziłam rodziców tylko wtedy, gdy wiedziałam, że dostawałam je niesłusznie. gdy zamiast wnikać, kto zawinił, ja czy brat, dostawialiśmy po równo. niby sprawiedliwie, ale nie sprawiedliwie. odnośnie tego, czy klaps boli... mnie zabolało najbardziej to lanie, kiedy mama mnie nawet nie dotknęła - zamachnęła się tylko w kierunku mojej twarzy, nie uderzając. ale bolało jak cholera. a za co? za to, ze ośmieliłam się powiedzieć, że mnie denerwuje. bo u mnie nie można było się na rodziców złościć.
z drugiej strony - nie raz w swoim życiu miałam taką refleksję, że współczułam moim rodzicom. jak mój eks mąż był totalnym leniem, mówiłam mamie, ze teraz wiem, co ona ze mną miała.
wiem, że jeśli się posunę do kary fizycznej, to nie będzie ona nadużywana, jak to ja miałam w dzieciństwie.
myślę, ze lekki klaps boli nie tyle fizycznie, ile boli dziecko to, że rodzic jest na niego zły...
mówicie o bezsilności wobec dziecka, jakby to było jakieś nie wiadomo jakie uchybienie. ja mam nadzieję, ze wychowam syna najlepiej jak potrafię, ale wiem, że nie raz będę bezsilna. i nie uważam, że czymś złym jest przyznanie się do tego.
W każdym razie.. Odpowiedzi przeczytałam wybiórczo. Najbardziej się wczytałam w te z pierwszej strony.
Co do wypowiedzi Madziary - to przykro mi że nie potrafisz znaleźć innych metod wychowawczych. I takie zakładanie z góry że pewnie większość z nas(które głosowały na nie), i tak skusi się na klapsa jak tylko dzieci dorosną jest trochę takim usprawiedliwianiem samej siebie. To że Ty wykazujesz bezsilność, niekoniecznie musi oznaczać że większość tak ma.
Ja tylko mogę dodać, ze u mnie w domu dzieci się nie biło. Owszem, raz dostałam klapsa od Taty. Przeżyłam to, ale mój tata jeszcze bardziej. To był jedyny raz.
A co do mnie. Nie sądzę żebym posunęła się do jakiejkolwiek kary cielesnej w stosunku do mojego dziecka, już pisałam, że nie widzę w tym sensu. Nie chce żeby moje dziecko uczyło się że przez przemoc może coś osiągnąć, nie chce uczyć je strachu, nie chce go poniżać. Chce żeby moje dziecko znało swoją wartość. A poniżając je na pewno mu w tym nie pomogę.
U mnie w domu nawet pies nie dostaje klapsów.. Mamy inne pozytywne metody wychowania. A były momenty że brakowało mi cierpliwości.. Ale zdaję sobie sprawę, że bicie nic tu nie da. Tak naprawdę to jest moja wina że on czegoś nie rozumie, a nie jego.. Bo to ja jestem jego nauczycielem, i to moja w tym głowa żeby przekazać mu o co chodzi. A to że ja nie umiem, co za tym idzie, on nie rozumie.. To już mój problem..
Myślę że podobnie jest z dziećmi.. to do siebie musimy mieć pretensję że tracimy z dzieckiem porozumienie. Że może sprawiać problemy.. Może warto czasem zastanowić się co my źle robimy?
A kiedy którejś lepiej wychodzi wychowywanie dziecka bo np nie musi dawać klapsów lub też jej dziecko wcina wszystko a innej nie chce... dlaczego wtedy rodzi się zazdrość?