kama, ale gdyby to miało oznaczać rozłąkę z męzem? Załóżmy ze tak czy inaczej on tam pojedzie.
Dziewczyny, przyjmijmy taki scenariusz. Wasz facet jest lekarzem i ma marzenie pracy w Afryce wśród biednych plemion. Ty i Wasze małe dziecko (dzieci) jedziecie z nim. Łatwo by Ci było nagle przestawić się na trudne warunki kąpania dziecka i codziennej pielęgnacji? Czy na tyle czujesz się związana z luksusem i cywilizowanym życiem, że cięzko by Ci było przeorganizować swoje zycie? Pytam, bo są mamy, które mają " wyniuchany" kącik dla malucha i chuchają na swoje dziecko, aby ładnie wyglądało i miało wszystko na tip top zadbane, a są tez takie mamy, ktory wystarczy zwykla wanienka, byleby woda byla i przysłowiowe mydło...:)
Odpowiedzi
1. bez problemu |
2. na początku było by ciężko, ale z czasem musiałabym to zaakceptować |
3. cały czas byłoby mi ciężko i marudziłabym na ten los |
4. w ogóle sobie nie wyobrażam, jak bym się zachowała |
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 14.
no dobra....to niby jest tp wyjazd na półroczną misję:)
zresztą...chyba dla miłości zrobi się wszystko?
Od 3,5 roku mieszkam w Indiach. Tutaj tez urodzilam dwoch synow. Nie raz musialam stawic czola takim trudnoscia, szczegolnie przed i po narodzinach pierwszego syna.
wow...no to mamy przykład z życia wzięty:) dzielna babka:)
nie ma takiej opcji.... nie wyjechalabym, rozstalabym sie z facetem
dla milosci mozna zrobic wszystko ale to idzie w dwie strony, dla spelnionych marzen taki gnoj mialby poswiecic przyszlosc swojego dziecka, niby sa tam szkoly ale wiadomo jak to wyglada w praktyce...
takie wyjazdy to raczej dla kawalerow z poczuciem misji
poducha, napisałam wyżej, że moze to byc polroczna misja i Wy tylko byscie z ciekawości pojechały mu towarzyszyć:)
nie wyjechałabym na pewno.
o kurwa... widzisz jak ja dzis mysle Oo na pol roku to sam niech se jedzie, ja tylko bym traume przezyla patrzac sie na ta biede, brud, chore dzieci... napewno by mi na banie siadlo
z ciekawosc tak, pojechalabym, ale nienawidze niewygod, spania w namiocie, braku lazienki itp. wiec szesliwa bym z tym nie byla, ale moze inne wrazenia bylyby tak ze to by sie stalo malo wazne...
jak wiesz mam kuzynke w Peru z dziecmi i chyba sie im tam podoba, bo zostali...a luksusow raczej nie maja