Przypuśćmy, że jesteś w normalnym związku. Masz ułożone życie z partnerem i wspólne dziecko lub dwójkę... na życie nie narzekasz. Uważasz, że kochasz swego partnera, ale życie jest takie hmm normalne. Chemia się skończyła itp. Po prostu życie. Nagle spotykasz swojego byłego, pierwszą miłość. Jakieś uczucia wracają. Zaczyna być pięknie kolorowo. W końcu stajesz przed wyborem zostać w swoim nudnym życiu z partnerem ojcem dziecka i tworzyć normalną rodzinę lub nowe życie z pierwszą miłością. Kalkulujesz wszystkie za i przeciw. Jaką podejmujesz decyzję?
A- zostaję przy starym partnerze
B- odchodzę do pierwszej miłości
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 9 z 9.
Lubię stabilność, lubię jak jest tak normalnie. Jeśli życie staje się monotonne zawsze można je "podreperować" z obecnym partnerem. Dla mnie nie ma sensu marnować lat związku, czasu włożonego w budowanie domu, rodziny dla czegoś, co może się zaraz skończyć... A co jak w przypadku starej miłości "ochy" i "achy" miną? Wtedy zostaje tylko poczucie straty. Wolę pewność, takie nagłe niepewne przewroty to nie dla mnie.
niewiem ,naprawdę niewiem ,bez emocji to zostaję,ale jak bym miała taką sytuację to hm.....
Jak dla mnie czysta teoria .... i gdybanie. Jednak z mezem chyba wiecej mnie laczy, niz dzieli ...
Dokładnie monotonia jest nudna, ale jak kochasz meża czy obecnego partnera i on Ciebie to dlaczego nie pozbyc się z nim tej nonotoni i nudy. Ostatnio samam myślałam nad etapami życia i narzeczeństwa, małżeństwa i rodziny. Przez wszystkie etapy przechodzimy szczęśliwi i radosni a gdy po 2-3 latach przychodzi monotonia zaczyna nas to nudzić. Ale czy warto dla jednego wyskoku psuć to szcześliwe normalne życie? Albo Ty albo pierwsza miłość znudzi sie szybciej niż to się wydaje a Ty zostaniesz sama z dzieckiem/dziećmi. Nie warto, lepiej popracować ze stałym partnerem nad odświeżeniem zwiazku. Pierwsza miłośc to zawsze pierwsza miłość i jakas słabośc się do tego ma, ale trzeba umieć traktować to symbolicznie, jak coś ważnego ale nie najważniejszego. W każdym zwiazku są wzloty i upadki(u nas ostatnio więcej upadków)ale trzeba jakoś wszystkie kłopoty przezywcieżyć. Ale czekac aż same się rozmwiąża, a jak nie bedzie po kilku latach potrafiło sie ze sobą juz porozumieć dopiero wtedy odejść.
Dokładnie monotonia jest nudna, ale jak kochasz meża czy obecnego partnera i on Ciebie to dlaczego nie pozbyc się z nim tej nonotoni i nudy. Ostatnio samam myślałam nad etapami życia i narzeczeństwa, małżeństwa i rodziny. Przez wszystkie etapy przechodzimy szczęśliwi i radosni a gdy po 2-3 latach przychodzi monotonia zaczyna nas to nudzić. Ale czy warto dla jednego wyskoku psuć to szcześliwe normalne życie? Albo Ty albo pierwsza miłość znudzi sie szybciej niż to się wydaje a Ty zostaniesz sama z dzieckiem/dziećmi. Nie warto, lepiej popracować ze stałym partnerem nad odświeżeniem zwiazku. Pierwsza miłośc to zawsze pierwsza miłość i jakas słabośc się do tego ma, ale trzeba umieć traktować to symbolicznie, jak coś ważnego ale nie najważniejszego. W każdym zwiazku są wzloty i upadki(u nas ostatnio więcej upadków)ale trzeba jakoś wszystkie kłopoty przezywcieżyć. Ale czekac aż same się rozmwiąża, a jak nie bedzie po kilku latach potrafiło sie ze sobą juz porozumieć dopiero wtedy odejść.
Jesteśmy ze sobą dopiero 2 lata,ale czasem wkrada się ta monotonia,ale nie przeszkadza mi to, może dlatego,że K dużo pracuje więc są tygodnie,że mało się widujemy i to jak ma wolne i jest w domu jest dla mnie wspaniałe,że możemy wspólnie wyjść na spacer czy nawet na zakupy głupie :)
Pza tym "moja pierwsza miłość" to był kompletny niewypał więc bym na pewno do niego nie wróciła :D
Już kiedyś tak zrobiłam, odeszłam od chłopaka z którym byłam 3 lata bo się 'wypaliło' i nie żałuję. Ale jeśli teraz by mi odwaliło do takiego stopnia że chciałabym zostawić Marka dla kogoś innego to pierdolnęła bym się czymś w łeb na opamiętanie.