I kto tu czyta ze zrozumieniem?
To tak apropo tego, że nie wolno zostawiać płaczącego niemowlęcia samemu sobie. Całkowicie się z tym zgadzam i do tej pory nie źle mi wychodziło uspokajanie Bąka bez potrzeby noszenia go całymi dniami. Ale od jakiegoś czasu młody nie chce jeździć wózkiem. Na początku kiedy płakał, od razu go wyciągałam z wózka i niosłam kawałek, nie protestował gdy ponownie lądował w wózku. Ale szybko zauważyłam, że mały zaczyna płakać za przysłowiowym płotem. Pomyślałam, że trzeba go jakoś w tym wózku zająć. Mówiłam więc do niego, śpiewałam, uspokajałam i po chwili się wyciszał. Z czasem było coraz trudniej utrzymać go w tym wózku, ale dziś dosłownie stanęłam przed wyborem: wyjąć i nieść albo wieźć taką zasmarkaną i zapluta katarynkę bo już nic nie pomagało. Oczywiście go wyjęłam i co?? Cisza! Powycierałam, ucałowałam, wkładam z powrotem a on się pręży i krzyczy jakbym go co najmniej ze skóry obdzierała :( Istny dramat! Dodam, że na tych spacerach odbywają się popołudniowe drzemki (jeśli się uda) bo w domu nie ma szans na spanie, jest jeden wielki cyrk podczas usypiania, więc już dawno dałam sobie spokój. Co robić??? Na prawdę ręce mi już opadają, pierwszy raz widzę dziecko, które nie lubi jeździć wózkiem.
Odpowiedzi
I kto tu czyta ze zrozumieniem?
I kto tu czyta ze zrozumieniem?