Chciałam nawiązać do mojego poprzedniego pytania o żłobkach, ponieważ jedna z odpowiedzi zwaliła mnie z nóg.... Czy fakt, że kobieta została matką oznacza, że musi ze wszystkiego zrezygnować i zająć się tylko i wyłącznie wychowaniem dziecka? Czy do niczego innego już nie ma prawa? Nie ma prawa pracować? Robić "kariery"? Nie mówię tu o całkowitym poświęceniu się pracy, o widywaniu dziecka w weekendy i święta, o dowiadywaniu sie o jego postępach od niani. Czy pracująca mama, która posłała dziecko do żłobka nie wychowuje go? Przecież to rodzice przekazują dziecku jakieś wartości, to czym kierować się w życiu, obdarzają je miłością. Żaden żłobek przecież ani tego nie zastąpi ani nie popsuje. Może ja nie należę do kobiet, które dadzą się zamknąć w 4 ścianach na kilka lat całkowicie uzależniając się od męża (kochanie potrzebne mi pieniądze, kochanie może zostaniesz po pracy na chwilkę z małym bo chciałabym w końcu wyjść na kawę, kochanie...) ale to nie znaczy, że nie kocham mojego dziecka i nie chcę dla niego jak najlepiej. Może gdyby nasze cudowne państwo oferowało coś więcej niż całe 20 tygodni macierzyńskiego... Ale rzeczywistość jest inna.
Odpowiedzi
ja po macierzyńskim nie wróciłam do pracy.a to dlatego że w czasie mojej ciąży zakład przestał istnieć.pewnie jak bym miała dokąd wrócić zrobiła bym to wcześniej.
mam na tyle konfortową sytuacje w kwestii finansów że spokojnie dajemy rade wyżyć w 3 z pensji męża.
mały skączył rok.rozglądamy się za żłobkiem(w moim mieście są 2,więc wybór ogrooomny!!!!!).rekrytacja od 1 do 30 kwietnia,potem w ciągu 2 tyg.odpowiedź czy dziecko się dostało... paranoja! bo jak niby mam załatwiać pracę,jak naglę się okaże że mały się nie załapał... szkoda słów.
dziadkowie niestety odpadają,obie babcie czesto wyjeżdrzają za granice... opiekunka? całą kase którą ja bym zarobiła musiała bym przeznaczyć na jej pensje...
...chora polska
Ja niestety nie moge sobie pozwolic na siedzenie w domu i jak tylko bede mogla ruszam na poszukiwanie robotki...niestety nnie dla robienia "kariery" ale po to by jakos bylo...siedzew domu juz prawie rok miedzy jedna ciaza a druga i naprawde chce mi sie do ludzi,chocby nawet na pol etatu a dzieciatko jak nie pojdzie do zlobka to oby moglo zostac z moja mama (ktora juz trzeba bedzie werbowac do przyjazdu na jakis czas).
Reasumujac bo jak zaczne to nie moge skonczyc: kazdy robi co uwaza za sluszne i jest odpowiedzialny za swoje czyny i ponosi ich konsekwencje a mi nic do tego bo ja nie zyje zyciem sasiadki czy kolezanki tylko swoim,i nie nam oceniac!!!
rozumiem natomiast mamy, które z "przymusu" muszą wracać do pracy..