Nie. Ale z powodu nie wyspania byłam tak zła że nawet rzeczy położone nie tam gdzie mają miejsce mnie wkurzały.
miałaś taki okres czasu, że byłaś dla niego "oschła" wszystko robiłaś koło dziecka bo trzeba, a nie, że Ci sie chce i sprawia Ci to przyjemność?
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 6 z 6.
tak, po porodzie przechodziłam taki kryzys, przechodziłam po prostu tzw. baby blues. Miałam bardzo ciężki poród z komplikacjami i zagrażający życiu dziecka oraz moim w ostatniej fazie i niestety strasznie mi się to odbiło na psychice. Kochałam córkę ale nie potrafiłam się w pełni cieszyć macierzyństwem jak inne matki, wszystko mnie dobijało, stale ryczałam, eh dobrze, ze to już dawno za mną.
Coco, to zależy gdzie, bo mi Dominika po cięciu do piersi przystawili. Był kontakt "skora do skóry" czyli tak jak po sn. Z Michełam już nie, ale to nie mialo na nic wpływu,. Było mi cieżko, szczególnie po drugim porodzie, bo miałam jeszcze szkołę Michała na głowie, gnanie z rana z dwójką do tejże placówki (okres jesienno-zimowy), wiszenie Dominika na cycu, ulewania,bujanie go jedną nogą w bujaku z jednoczesnym ślęczeniem z nosem w podręczniku syna etc. Mimo wszystko radość ogromna i spelnienie.
Też miałam mały kryzys na początku, podczas porodu wystąpiły kąplikacje i nasza córka urodziłą się w wylewem krwi do mózgu, byłam przerażona, wszystkiego się bałam, cały czas ryczałam. Wiedziałam, że ją kocham itp ale macieżyństwo było bardzo ciężkie przez pierwsze 3 miesiące bo walczyliśmy jeszcze z bezdechem,napięciem mięsniowym i innymi przypadłościami:/
przez tydzien tak mialam po cesarce bolal mnie bardzo brzuch i jak mialam wstac to az ryczec mi sie chcialo