Moze wyjasnie o co mi chodzi. Ja pochodze z rodziny gdzie o byle co na dziecko krzyczano i dawano lanie. Juz jako dziecko wiedzialam, ze tak nie powinno byc i postanowilam wychowywac swoje dzieci inaczej.
Co do lania to nigdy nie dopuscilam sie takich czynow, ale z krzykiem bywalo roznie. Odkad Pola zaczela byc w wieku wkurzajacym bywalo roznie, czasem krzyczalam strasznie. W pewnym momencie wzielam sie za siebie imzaczelam cwiczyc silna wole. Rezultaty zauwazalam bardzo szybko. Czytalam duzo na temat jak to robic zeby nie krzyczec. W tym momencie nie pamietam kiedy ostatnio podnioslam glos na corke. Jestem z tego dumna, bo widze ze bez krzyku bardziej mnie slucha i obie jestesmy szczesliwsze.
Czy ty tez pracujesz nas soba? Czy moze z natury jestes niekrzyczaca mama i nie potrzebujesz sie tego uczyc? A moze nigdy nie probowalas nie krzyczec?
Odpowiedzi
1. Krzycze i nigdy nie probowalam nic z tym robic. |
2. Krzycze, bo nie udaje mi sie nd soba panowac. |
3. Krzycze, ale staram sie to zmienic i kazdego dnia widze, ze jest lepiej. |
4. Krzyczalam, ale udalo mi sie i juz nie krzycze. |
5. Nigdy nie krzyczalam. |
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 13.
niestety :(
jestem na to zła na siebie, nie wiem czy to wina tego że u mnie w domu sie krzyczy zawsze pewnie tak, bo u męża w domu zawsze byłam najgłośniejsza bo? bo włanśnie u mnie tak sie mówiło krzykiem, jak wróciliśmy tu to z poczatku co by nie mówili było dla mnie wrzaskiem co nie zrobisz siędra na ciebiei chyba to się przekłda na mnie, mam nadzieje że uda mi sie to zachamować.
Kurcze ja próbowałam, ale nie wychodzi. Nie chodzi tylko o krzyk na dziecko, ale i na męża. Ja ogólnie jestem osobą, która czasem zamiast mówić krzyczy i ludzie odbierają to za krzyk a ja za zwykłe tłumaczenie :/ tak czy siak chciałabym to zmienić, bo zawsze mam wyrzuty sumienia
Nadal zdarza sie ze ryknę bo juz nerwowo nie wytrzymuje, szczegolnie gdy mam gorszy dzien ale ciagle staram sie nad soba panowac. Jest duzo lepiej niz kiedys.
staram sie ale jestem zadowolona bo wdze ,ze naprawde juz nie przytrafia sie to tak czesto jak kiedys ,na poczatku bylam opanowana pozniej przechodzilam chyba slabszy etap i zdarzalo sie krzyczec ale teraz wychodze na prosta a przynajmniej tak mi sie wydaje ;)
Krzycze, ale może nie tyle że nie potrafię się powstrzymać, ale krzycze kiedy już na prawde nie widze innego wyjścia. Ogólnie nie należe do osób wybuchowych (przynajmniej tak mi się wydaję xD ) Więc jak już podniosę głos to żadko kiedy, no ale jednak ;)
Ja jestem głośną osobą, mam trudny charater i zdaję sobie z tego sprawę. Jest mi jednak z tym dobrze, bo kiedy staram się nie krzyczeć i duszę to w sobie to jest tylko gorzej. W naszym związku to M jest nie krzyczący- WOGÓLE. On nawet nie podnosi głosu, nie wiem jak On to robi. U nas jest klarowny podział. Ja jestem ta "zła" i surowa. Mateusz od ratowania z opresji. Jak planowaliśmy ciążę to już wtedy o tym rozmawialiśmy. Miałam trudne dzieciństwo jeżeli chodzi o Ojca, Mamę miałam przekochaną. Ojca nie kocham, ze strachu Go szanuję, ale to niestety dzięki Niemu nie daję sobie w życiu w kaszę dmuchać, jestem zaradna i zdeterminowana. Mamę za to Kocham bezwarunkowo, kiedy jest mi bardzo źle mogę się jej wyżalić...a ona "Dziecko drogie, cóż ja Ci poradzę" i na tym koniec. Jest jej mnie szkoda, alemio akurat mało daje. Dlatego cieszę się, że my z mężem jesteśmy takimi przeciwnościami. Od każdego otrzyma coś innego. Wcale nie jest powiedziane, że to facet musi być bardziej stanowczy wobec dziecka :)
Niestety krzyczę, a obiecywałam sobie, że następnego razu już nie będzie. Jednak nie podnosze ręki na dzieci, wg mnie to już zupełnie niedopuszczalne. Ideałem oczywiście byłoby jeszcze opanowanie wrzasku, ale póki co kiepsko mi idzie