to u mnie chorobliwe- nie marnuję jedzenia. NIe lubię tego, Tak mnie nauczyli w domu. Do tej pory mój mąż się śmieje, że kończyłam po nim bułkę z kebaba, jak nie mógł zjeśc i chciał wyrzucić. A znaliśmy sie może miesiąc. Jakoś nie potrafię. Tym bardziej pieczywa. Zbieram i daje ptakom, kaczkom na rzece. Na szczęście mieszkam nad rzeką:):):)
Tzn. za dużo gotujesz i musisz wyrzucić, za dużo kupujesz i Ci się psuje, coś Ci nie podchodzi to wyrzucasz do śmieci, albo psu?
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 9 z 9.
wyrzucam rzadko, czesciej upycham w psa :D no a pieczywo wiadomo że kaczuchom :D
Nienawidze wyrzucać jedzenia. Zawsze mam poczucie takiego grzechu, jakbym popełniała zbrodnie. staram się zawsze chleb kaczkom, mięso psu, warzywa w ziemię. a częściej lepiej żeby ciut zabrakło niż miało psuć się w lodówce
u nas wszystko co sie zepsuje zjada piesek :) staram sie wszystko uzywac zeby nie zostawalo ale tak sie nie da bo to babcia cos nam da a to mama to juz wtedy mezus chce posmakowac tego tamtego wtedy mu jedno zasmakuje i to co zaczal juz nie konczy
ja sie staram nie wyrzucac ,ale naszczescie mam komu dac;p kurki zjedza duzo, kotek, pies niestety musi miesc gotowane bo cos z watroba ma bidulek...jak sama pilnuje gotuje i mam czas to nie wyrzucam wiele, ale teraz karmiac piersia jest ciezko...
bardzo rzadko sie mi to zdarza bo tego nie znoszę! zawsze wtedy mam poczucie winy... staram się wsyzstko jakoś wykorzystać
Zdarza sie dosc czesto bo jak cos polezy dluzej w lodowce to juz tego nie tkne. Musze miec wszystko pierwszej swiezosci. Ale nie raczej nie marnuje tego jedzenia, dam kotom.
Bardzo rzadko coś się u mnie marnuje, a jeśli już coś zostaje to dajemy psom.
Praktycznie nigdy sie to nie zdarza.