Czy poród jest naprawde taki straszny? marcus |
2009-12-14 17:12
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Moja żona jest w ciąży. Wiele razy rozmawialiśmy od nadchodzącym porodzie. Nieraz zastanawiałem się, czy być przy niej podczas porodu i ją wspierac. Ale ona nie jest do końca przekonana - mówi, że poród nie wygląda tak pięknie jak na filmach i że martwi się czy dam rade. Zanim się zdecyduje chciałbym się dowiedziec, czego się mozna spodziewac? Czego faceci nie wiedzą o porodoach?

TAGI

poród

  

porodu

  

porody

  

przed

  

strach

  

57

Odpowiedzi

(2009-12-23 17:46:31) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kasiabala78
Powiem ci tak: pierwszy porod byl bolesny lecz zaraz go zapomnialam,ale teraz jestem po drugiem i bolalo mnie bardziej niz przy pierwszym,i tego akurat nie potrafie zapomniec.Kazda kobieta jest inna,jedna rodzi godzinke a inna dluzej.Ale glowa do gory:)
(2009-12-23 20:27:16) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
angelcake23
Ja ci powiem z innej strony, wczoraj akurat oglądałam pewiem probram na necie o pracy położnych. Wypowiadał się tam mężczyzna który był przy porodzie swojej żony, powiedział że niestety mężczyźni nie mają takiego naturalnego odruchu przejścia ze stanu bolu i wysiłku do stanu euforii i radości , tak jak rodząca kobieta. Powiedział że potrzebował trochę czasu na to aby się otrząsnąć po całym porodzie sojej żony, ponieważ był bardoz zaangażonawy emocjonalnie i fizycznie też, jego żona zaczęla nagle płakać ze szczęscia i wszystko nagle wróciło do normy, jednak temu męzczyźnie nie, był nadal w szoku, był zmęczony. Dziewczyny nmusimy się też liczyć z tym że poród rodzinny jest także wyczerpujący dla męzczyzny psychicznie przede wszystkim ale i fizycznie też. My całkiem inaczej odbieramy te porodowe sprawy. Faceci też. Może rzeczywiście nie ma sensu ich przymuszać jeśli mają jakiekolwiek obawy, nie robić im wyrzutów że to my się męczymy a nie przecież oni... Hmn...
(2009-12-23 20:36:27) cytuj

dokładnie - angelcake. bo nam fizjologia pomaga. oswoić się z ciażą przez 9 miesięcy, znieść bóle porodu i uruchomić instynkt macierzyński. facet natomiast musi to wszystko wypracować sam.

oczywiście są wyjątki - w jedną i w drugą stronę. znam małżeństwo, gdzie on bardziej był "matką" niż matka :)

(2009-12-23 21:15:53) cytuj

Tak. Tylko, ze gdyby sie tak wglebiac w nature porodu, to np. kobiety, ktore przeszly cc tez sa pozbawione tego oksytocynkowego haju i tez przezywaja swojego rodzaju szok: one i ich malenstwa. I tu nikt sie nad nimi nie rozczula.

Nie zmienie mojego zdania, ze musi to byc obopolna decyzja. Jezeli jedna ze stron tego nie chce, obojetne czy kobieta czy mezczyzna, to nie ma nic na sile.

Jednak moze dodam cos jeszcze do mojej poprzedniej wypowiedzi.

Przy pierwszym porodzie moj maz byl obecny. Mialo go nie byc, nie chcial, ja bardzo chcialam... on nie. Jak porod sie zaczal, zawiozl mnie do szpitala i juz jakos zostal, nie pomyslal o tym, zeby wyjsc.

Potem wspominal jak to ja sie darlam (;)), a jaki to on byl odwazny i przecial pepowine. Wszyscy koledzy musieli uslyszec, ze to on, wlasnorecznie, przecinal pepowine i widzial narodziny corci.

Nieraz o tym rozmawialismy i mowil mi, ze bylo to dla niego niesamowite przezycie.

Przy drugim porodzie rowniez mial nie byc, Pojechalam o 15.30 a do 17-ej bylo otwarte przedszkole. Po pierwszym porodzie wiedzialam, ze i bez jego obecnosci dam sobie rade. Dlatego mial jechac odebrac starsza corke z przedszkola.

Urodzilam o 16.20 (porod trwal cale 20 min.) i powiem tak... Bole byly niesamowite, koncentrowalam sie wylacznie na sobie, nie zauwazalam meza. Czyli teoretycznie mogloby go nie byc.
Ale po wszystkim... niesamowite uczucie moc razem zobaczyc nasze malenstwo.

Przy trzecim porodzie niestety juz nie bylo mojego meza. Urodzilam o 00:25 w nocy i maz byl z corciami w domu...

Do tej pory wiem, ze poradzilam sobie wspaniale. Ale... to byl moj najciezszy porod i mojego meza przy mnie nie bylo. Nie widzial, ile wysilku kosztowalo mnie urodzenie naszej corci...

No... z perspektywy czasu moge powiedziec, ze bardzo duzo bym dala, gdyby jednak byl wtedy ze mna.

 

Tak na marginesie... Nasze zycie seksualne rowniez na tym nie ucierpialo... To maz (nie mowie, ze ja nie... ;)) szukal bliskosci... i w sumie na poczatku to od niego wynikal pierwszy krok... wiec chyba tak bardzo nie stracilam na atrakcyjnosci... pomimo, ze maz widzial mnie podczas porodu... od poczatku do konca...

 

(2009-12-23 21:28:49) cytuj

A tak a propos wspolprzezywania porodu wraz z kobieta. Na jednym z niem. forum przeczytalam taka informacje, ze w jakims plemieniu indianskim maz podczas gdy kobieta rodzi siedzi na dachu lepianku. W dachu jest dziora, a on ma do jader przywiazany sznurek, ktory kobieta trzyma w reku i podczas skurczy moze pociagac, aby maz wspolprzezywal bole...

To dopiero porod rodzinny... 

(2009-12-25 19:14:31) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
racjonalistka
Nie zaglądałam tu czas jakiś, ale wróciłam zajrzeć z ciekawości czy kolega marcus który dyskusję rozpętał już się pojawił. No i się nie pojawił, za to dyskusja trwa nadal. I nawet jakiś chłopaczyna o wątpliwych manierach się przyłączył.
Ale do rzeczy.
Nie rozumiem takiego myślenia "ze mezczyzna nie jest w stanie zniesc pewnego widoku" (ksiezniczkam)
Od zarania dziejów mężczyźni chodzili na wojny, wyżynali się nawzajem i widok krwi bynajmniej nie przeszkadzał. Wtedy przyznać się do strachu to słabość poniżej ego.
Ale też odporność na "pewien widok" to nie jest kwestia płci, tylko wrażliwości i podejścia. Nie można tłumaczyć predyspozycji kobiet do znoszenia bólu, to jest indywidualna sprawa odporności psychicznej. A fizjologia nie załatwia psychice oswojenia się ani z bólem, ani z ciążą, więc obie płcie muszą to wypracować same i po to własnie jest 9 m-cy.
To ma działać w obie strony, dlatego ja nie trzymam strony kobiet które zostawiają swoich partnerów samych, tłumacząc się, że "nie dadzą rady" - kiedy mężczyźni przechodzą trudne życiowe egzaminy, zapadają na jakąś chorobę czy przechodzą gorsze chwile.
Jeszcze wracając do pytania marcusa "Czego faceci nie wiedzą o porodoach?" - tego samego czego nie wiedzą kobiety. Zadna wiedza teoretyczna, książki, szkoły rodzenia nie zastąpią praktyki i dopiero kiedy się to przeżyje można powiedzieć że coś się wie.
(2009-12-25 22:28:01) cytuj
ale to tak, jakbyś postawiła znak równa się pomiędzy kobiecą a męską fizjologią, gospodarką hormonalną, instynktami itp. a z tym się nie zgodzę... odwołujesz się do czasów plemiennych, ok. ale dawniej mężczyzn nie było przy kobietach podczas porodu... to ostatnia moda. ale możliwe, ze ja niedouczona jestem, kiepski ze mnie antropolog ;)
(2009-12-26 09:41:28) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
racjonalistka

@emka, stawianie znaku równości byłoby absurdem bo różnice ról są niezaprzeczalne. Próbuję łamać stereotyp, że wyłącznie od płci zależy odporność na pewne sytuacje.
Pisząc o krwawych wojnach nie odwoływałam się do czasów plemiennych bo wojny są nawet dziś!

Ale jesli przywołujesz temat czasów plemiennych to rzeczywiście kiepski z Ciebie antropolog :) Wystarczy poczytać o piękych obrzędach COUVADE!!!

Dopiero w społeczeństwach chrześcijańskich, bardzo mocno podkreślających absolutny rozdźwięk w funkcjonowaniu ciała męskiego i kobiecego, mężczyzna mógł odmówić uczestnictwa w porodzie, uważając, że kobiece ciało będzie wtedy odrażające.

(2009-12-26 09:59:24) cytuj

A z drugiej strony pytanie pachnie mi troche podpucha i jakos nie pasuje do faceta. Jeszcze nie spotkalam takiego, ktory formulowalby pytanie w taki sposob... Moze sie myle...

 

Autor pytania wiecej sie nie zameldowal... Pytanie rozpetalo burze w szklance wody... a pana po panu (???) @marcusie ani widu ani slychu... Hmm...

 

@racjonalistka pisze swoje i wylacznie swoje zdanie na ten temat (i ma wiele racji w tym co pisze) a tu takie swiete oburzenie...

W koncu mezczyzni to (podobno) silna plec, wiec i autor pytania powinien sie sam bronic... natomiast jego zdaje sie to pytanie wiecej nie obchodzic...

 

Ciekawe jest to, ze jak padnie jakies pytanie na kobiecym forum, i w odpowiedziach ktos powie cos nieprzychylnego o mezczyznach to kobiety zaraz wczuwaja sie, bo co on mogl czuc, biedny... itp. itd.

 

Hehe... A teraz ciekawe jak na jakims meskim forum zacznie sie narzekanie na facetow... to ile wtedy nas, kobiety, zacznie tam bronic... :)))

 

Z tego wszystkiego zgadzam sie w jednym z @racjonalistka (a moze nie tylko w jednym?)... Pan @marcus pisze o tym, ze sie zastanawial... Czlowiek myslacy szuka odpowiedzi a nie tylko sie zastanawia... Szuka odpowiedzi aktywnie a nie pasywnie, czekajac, az ktos zdejmujac z niego odpowiedzialnosc powie: idz... albo: nie lepiej nie idz.

 

Poza tym jak juz pisalam... Nie przeceniejmy tego z tym naturalnym przystosowaniem kobiety do porodu. I dla kobiety przebieg porodu moze byc szokiem. Gdyby tak nie bylo... nie byloby rowniez pojecia baby bluesa czy depresji poporodowej...

Czyli, ze nie kazda ogarnia szczescie po tym hajku oksytocynkowym... Niektore nie umieja sie po tym odnalesc...

 

Tylko, ze o tym sie nie mowi...  

Podobne pytania