zależy też ile to już trwa. Ja też mam naloty, że 3, 4 dni wieczorkiem walnę sobie drina czy browarka lub lampkę winka...szczególnie jak mały daje popalić w ciągu dnia. Ale później przez dłuższy czas mogę nie pić ani łyka i jest ok.

jest wg Ciebie nałogiem? obojętnie ile i jaki trunek, tylko sam fakt, że ktoś codziennie musi wypić.
zależy też ile to już trwa. Ja też mam naloty, że 3, 4 dni wieczorkiem walnę sobie drina czy browarka lub lampkę winka...szczególnie jak mały daje popalić w ciągu dnia. Ale później przez dłuższy czas mogę nie pić ani łyka i jest ok.
to w takim razie ilu jest alkoholików na świecie, którzy za takich sie nie podają:) naprawdę sporo takich znam
do obiadu wino się nie liczy, tu raczej chodzi o sięganie co wieczór. Tak myślę.
loulou, wlasnie...to Francuzi to pijacki naród:) jak Polacy:)
Skoro ktoś "musi" wypic,to chyba nałóg..
no niby tak, do obiadu dużo ludzi pije wino...przed ciążą to się szalało a na studiach to uuuu
no jak musi to nałóg...jak pisze silence
Do obiadu się nie liczy :) to co innego niż picie wieczorem bo musisz się napić, inaczej nie zaśniesz.
ale wielu alkoholików lubi sobie wypić.... moj szwagier, np. codziennie piwkuje i jeszcze moją siostre namawia do tego..1- 2 piwka co wieczor,,,,dla mnie to np. jakas tam faza alkoholizmu już
mój dziadek codziennie pił wieczorem kieliszek lub dwa koniaku dla zdrowia żył 90 lat i alkoholikiem nie był :)