Postaw się a zastaw się...
Daj żeby ludzie nie gadali, co ludzie powiedzą...
TAK-nawet jak mnie nie stać to pożyczam, sama kombinuję jak zdobyc kasę żeby ludzie nie gadali, czasmi ujmuje sobie
NIE-zawsze robie tak żeby cos dać, ale z głowa i rozsadnie, a jak mnie nie stać to nie idę, nie kombinuję, nie zapozyczam się
Czy po prostu stać Cie na to żeby na prawdę z czystym sumieniem nie ujmując sobie/rodzinie po porstu dąc więcej niż standardowy "talerzyk"??
Ja wam powiem że nigdy w życiu sama bym nie pomyslała a juz tym bardziej powiedziała nie przyjmuje mniej niż "talerzyk". Dla mnie wesele było czymś waznym na tyle żeby nie kasę stawiać na pierwszym miejscu a tych najblizszych z którymi chciałbym sie podzielić tym dniem.Oczywiscie nie twierdzę że te pieniadze nam się nie przydały i ich nie wydalismy madrze(potrzebne sprzety AGD do domu), ale myślenie ludzi mnie osłabia, bo jeżeli ktos robi wesele na 200 osob i liczy że mu się to zwroci z nawiązką to czy warto w ogole prosić tyle ludzi? Może lepiej zrobic na 50 i cieszyć się z najbliszą ważną rodziną bez liczenia i wydawania kasy? Wesele nigdy się nie zwraca. To jest masakryczne proszenie gości wg ich portfela. Sama prosiłam najbliższych i nie oczekiwałam wielkich kwot a i sama idąc do kogos mysle że oni nie prosiliby mnie dla kasy, żeby zarobić a żeby razem cieszyc się tym dniem. Chyba że teraz na prawde się tak porobiło że tylko kasa sie liczy. Oczywiscie że idąc do siostry/brata lub kogos bliskiego dałabym/ chciałbym dać powiedzmy więcej jak 500 zł, ale czy jeżlei nie było by mnie stac to nie miałabym isc wogole do sioitry/brata tylko dlatego że nie mam tych 800 zł, bo tak wypada, a np 300 zł bo w danej chwili po prostu nie stac mnie na więcej? Nie mówie tu o znajomych bo jak to zwykli "bez znaczenia" to juz w ogole kosmos dla mnie żeby dawać po 500 zł, wtedy bym w ogole nie poszła. Jeżeli miałabym tyle kasy że nie ujełabym sobie/rodzienie to z czystym sumieniem dałabym nawet i te 1000 zł, ale czy skreslac kogos bliskiego co nie ma a chce być i świetowac z wami? Lub obrażać sie bo dał mało/za mało?
U nas teściowa nie dała nic, wtedy nie pracowała, miała na życie raptem 400 zł i sama powiedziała że po prostu nie ma, ale czy przez to miałabym sie do niej całe życie nie odzywac lub jej nie zaprosić??
Moja chrzesna, sama z dwojka uczących się dzieci, bez zarobków zaleząło mi żeby przyszła, mówiłam, prosiłam, żeby nic nie dawała ale żeby była, nawet na obiad nie chciał przyjsc, było mi przykro, bardziej niz jak by nic nie dała a pobyła z nami.
Odpowiedzi
TAKNikt jeszcze nie głosował |