Nacięli mnie i przed porodem było to moje jedno z większych zmartwień właśnie.. ;P
Ogólnie byłam podczas porodu w takim szoku i wręcz sparaliżowana, że nie obchodziło mnie co tam robią, byle by wtedy przec i przec ile sił. Nie myślałam o tym wcale. Miałam zamknięte oczy, ale kiedy mnie nacięto (nagle), to z bólu je otworzyłam - mocno mnie zaszczypało. Jendak może przez 3sekundy i potem już niczego nie czułam. Nastepnie urodziła się Malutka, więc chyba to jakoś pomogło, kto to wie, jak by poszło bez tego hmm.. Wtedy już nic się nie liczyło i nic nie bolało :) Poszli Ją badac, a mnie szyto, ale nie czułam tego. Miałam 2szwy wewenętrzne rozpuszczalne i 3 na zewnątrz zwykłe. Zdjęli mi je w 5dobie. Ogólnie do tej 5doby normalnie się ruszłam itd., aczkolwiek czułam ciągnięcie na tej ranie i ogólnie trochę mnie bolało "tam" - normalane. Jak zdjęli szwy, to już znacznie mniej odczuwałam ciagnięcie w tym miejscu, ale w sumie co jakiś czas jeszcze do pól roku po porodzie, jak by to nazwac - czułam tą bliznę.