Jest taka sytuacja. Narzeczony pracuje za granicą. Jest możliwość żebym ja i Mały do niego na jakiś czas jechac. ale uwagi teściowej mnie zaczynają irytować bo gada że z dzieckiem (11 miesięcy) się nigdzie nie powinno jeżdzić. Że nie może zmieniac środowiska w którym przebywa. Jak jadę na kilka dni do rodziców i wracam to mały czasem płaczę bo tam miał dużo uwagi a tu to tylko ja mu ją poświęcam. A ona zaraz mówi że wszystko przez to że go wszędzie zabieram. Żę ona nie jeżdziła nigdzie jak T. był mały. Wkurzam się o to ( i nie tylko o to) i stawiam na swoim bo nie mam zamiaru ciągle siedzieć w czterech ścianach i wychowywać dziecko na odlutka. Kto ma racje?
Odpowiedzi
TAK |
NIENikt jeszcze nie głosował |
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 12.
Ja jestem za a teściowa przeciw
No tak ale zaraz będzie że jej nic nie pozwalam powiedzieć a moim rodzicom tak. I zaraz będzie kłótnia z T.
Jedź, Twoje i dziecka miejsce jest przy narzeczonym,a nie przy teściowej. Niech se gada ile chce.
Ale co innego jak ktoś mieszka co innego jak mieszkamy pod jednym dachem.
Miała "swoje 5 minut" w wychowaniu dzieci/dziecka, więc teraz niech się zamknie i Cię nie poucza ! Niecierpie takich babiszonów myślącym, że pozjadały wszystkie rozumy i mówiących co mamy robić ! I to tylko dlatego, że są starsze! Ja mam to samo z babką narzeczonego. Stara jest, więc się z nią nie kłóce, ale jednym uchem wpuszczam- drugim wypuszczam, bo to moje dziecko i to ja będę o nim decydowała.
Moja mam mówiła mi że z nami a miała nas 3 do swoich rodziców jezdziła sama i to pociagami. Jakos klimat nam nie zaszkodził. Jak to mówią: Wysłuchaj każdego a rób według siebie.