nie no jak ja mówie nie pij to nie pije :)
To mów częściej ;) WIesz, raz od dzwonu chlapnąć se można, ważne jednak by to w nawyk nie weszło, regułą się nie stało. Najbardziej jednak śmieszy mnie jak facet mówi, że takie piffco to tylko dla RELAXU. Dla sraxu qwa.... Relaksować to się można na milion różnych sposobów niekoniecznie wlewając w siebie procenty. "Bo jemu się należy", "To TYLKO piwo", "O co Ci chodzi kochanie, nie upijam się przecież..." Sorry, ale takiemu to tylko w łeb bym palnęła, może zaczęłoby stykać
dla sraxu... Dobre ;) nie mogę przestać się śmiać ;) Popieram całkowicie. Te teksty facetów, które cytujesz, to moim zdaniem działanie alkoholu na mózg - i to poważnie. Jest tyle możliwości relaxu i fajnego spędzenia czasu. To smutne, że jedynym pomysłem na wieczór jest wypicie trochę alkoholu, albo zrobienie czegoś z puchą piwa w ręce ;)
He he he. Zgadza się, a kobiety te teksty łykają... argumenty nie do obalenia przecież.... Ze mną tak łatwo by nie było, nie mam zamiaru mieć pijaka na garbie, bo wiem czym to śmierdzi. Byłam świadkiem tego jak mój śp dziadek się rozpijał.
Mój tata był alkoholikiem i to zniszczyło naszą rodzinę, więc też wiem co to jest alkohol i czym grozi jego zbyt częste picie.
Jednak moj ojciec to wracał codziennie do domu napieprzony, bo nawet zamiast do pracy, to chodził chlac i to nie było z pewnoscią piwo.
To niszczyło moje dzieciństwo i ukształtowało mnie na taką, jaka jestem :/
Ale.. łatwo wam mówic, ze wy byście nie pozwoliły wypic jednego piwa dziennei waszym facetom, bo nie znacie tej sytuacji. Co byście zrobiły? Zabroniły? A facet by posłuchał? Za geroźbą czego, przepraszam..? Ja już wystarczajaco dużo zabroniłam mu rzeczy i chyba też się czasem facetowi coś "nalezy", ale bez przesady, to nie jest książe! Wolę jak pije jedno dziennie w domu niż 5 z kolegami po pracy.. Znam granice i wiem keidy się odezwac, z resztą nie muszę, bo mój mąż akurat nie przesadza. Chociaz ciągle mu tłumaczę, że wolałabym te pieniądze wydac na dzieci niż na takie niepotrzebne bzdury i często się wściekam, ale co mi z tego..
Ja bym z kimś takim żyć nie umiała, prawdopodobnie bym po prostu odeszła. Dałabym JEDNĄ szansę, bo szansa należy się każdemu. Pewnie, że lepiej pić 1 w domu niż 5 z kumplami na mieście, ale jest też inna opcja - picie raz od wielkiego dzwonu zarówno w domu jak i na mieście. Mój małż na miasto wychodzi średnio raz na dwa miesiące, a piwo w domu wypije raz na miesiąc. Ja także wychowywałam się w domu gdzie był alkohol, piwo właśnie. Grzecznie, "kulturnie", nikogo nie ubliżając... co z tego skoro takie regularne picie 1, 2 czasem 3 piw dziennie zniszczyło i ciało, i mózg mojego ojca. CZasem alkohol na tydzień odstawia, by pokazać innym, że wszystko jest cacy... czasem odstawia też po to by do auta wsiąść, bo za kółko po alko nie wsiądzie (dzięki Bogu). Alkoholik może przez jakiś czas nie pić. Jestem na tym punkcie wyczulona dlatego nie wiązałabym się z facetem który do alkoholu ma ciągoty.
odeszła ah.. Nie każdy ma gdzie, zwłaszcza bedąc na utrzymaniu ów męza ;) Poza tym zabrac dzieciom ojca, tułac się gdzieś z nimi, biedowac, bo facet pija po piwie? Nie przesadzajmy.