No tak, bo karmienie mm jest dużo wygodniejsze Katrina, przeszłam dokładnie ten sam "koszmar", w dodatku po cięciu byłam i miałam jeszcze drugie dziecko w domu. Nie wyobrażałam sobie po prostu innej opcji i już. Poza tym taki stan wiecznie nie trwa... i wiecznie nie trwał. Po kilku miechach było już dużo lepiej. Moje motto "Dupa w troki i do przodu"
Moja kosmetyczka uważa, że karmienie piersią jest obrzydliwe i że n bank nie będzie karmiła piersią. Poza tym uważa, że zna wiele dzieci wychowywanych na mleku modyfikowanym i nigdy nie chorowały, a przeciwciał od matki nie miały.
Ja sama karmiłam prawie rok (Zuzia sama mnie odrzuciła) i uważam, że to zbliża, jest wygodniejsze, tańsze, zdrowsze etc.....
A Wy?
tak - karmienie piersią jest najlepsze
nie - nie zamierzam karmić, nigdy nie karmiłam (ale świadomie)
nie chodzi o sytuacje, gdy kobieta nie może, albo jest słaba laktacja etc....
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 20 z 27.
bonita, dlatego piszę, że pewnie nie jestem do tego stworzona... Normalnie gdyby tak było to przeszłabym przez ten okres i karmiła dalej. Jednak nie dałam rady.
Rozumiem... ważne jednak, że próbowałaś
Coco, kilka miechów to i tak ładnie
jak czytam takie opisy karmienia jak u katriny to tylko utwierdzam sie ze KP to jakas rzeźnia
a nie wygoda ... ;P
cocosanka nie rozumiem po co tak chcesz sie meczyc ? czyzby względy ekonomiczne ? ;)
Roslina, czasami rzeźnia hehe KP aż takie wygodne właśnie nie jest.... przynajmniej na początku....
Próbowałam karmić piersią tylko kilka dni i to było okropne... Wiem, pewnie mnie zlinczujecie zaraz za to. Już w szpitalu się zaczęło, późno mi ją przywieźli mimo tego, że rodziłam sn, a jak juz przywieźli to tak nas same zostawili i nikt się nie pokazywał przez dobrych kilka godzin, ja leżałam w łóżku, bałam się wstać, ciekło ze mnie wszystko.. Nikt nie przyszedł i nie pomógł mi dostawić Zuzę do cyca, nie pokazał jak mam to robić ;/ Gdy w końcu spróbowałam Mała nie potrafiła się przyssać prawidłowo, to była męczarnia i dla mnie i dla niej, ciągle płakała, próbowałam ją karmić, ale nic nie leciało, potem w domu ściągałam laktatorem i miałam zaledwie 10 ml z obu piersi. Próbowałam jeszcze się przemóc kilka dni, córka ciągle płakała, ja razem z nią, byłam załamana, że przeze mnie jest głodna. Jeszcze do tego wszystkiego każdy mi ciągle powtarzał, że MUSZĘ karmić, czułam się podle. W końcu pewnej nocy podaliśmy jej butelkę, wypiła ok. 60 ml i zapadła cisza... Trzy godziny spokojnego snu, wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Pewnie gdybym się uparła, to mogłabym jeszcze karmić, ale wiem, że nie dałabym rady ze wszystkim, zwłaszcza że mój P. wracał szybko do pracy, byłabym ze wszystkim sama. Wystarczyło kilka dni, żebym wyglądała jak zombie, nic nie jadłam, nawet nie chciało mi się o tym myśleć, mieszkanie było zasyfione, lodówka pusta, ja w tych samych ciuchach parę dni pod rząd ;/ Nie żałuję że karmię mm, jesteśmy obie szczęśliwsze i spokojniejsze, ja też byłam karmiona butelką i nie widzę w tym nic złego.
Ja tak i nie, karmienie piersią w moim przypadku jest ok ale krótko czyli góra miesiąć,tyle karmiłam swoje pierwsze dziecko i wszystko było ok,zresztą na moim cycku to ja nie wkarmię dzieci,i w sumie może to dobrze,może niektóre to zszokuję ale naprawdę wolę zachować ładne piersi niż mieć po prostu obwsiłe po jakimś czasie,no cóż jestem próżna,mam 23 lata i widocznie nie jestem matką polką która karmi piersią,ale wcale się tym nie przejmuję bo wiem że bycie dobrą matką nie oznacza to ile która będzie karmić swoje dziecko.
Mamatomcia, i tu Cię zaskoczę - ja wykarmiłam dwójkę dzieci (jedno rok, drugie 1,5 roku) i piersi mam niczego sobie To nie karmienie "niszczy" piersi, a już sama ciąża jesli już do tego "zniszczenia" ma dojść. To kwestia genetyki. Tak samo jak z rozstępami. Mimo, że wielki brzuch w ciąży miałam to rozstępów nie mam, pozdrawiam
Pisząc o piersiach mam na myśli jakość, a nie wielkość, bo wielkich to ja nigdy nie miałam heeh Zresztą wyglądałabym paskudnie w moim mniemaniu oczywiście gdybym przy swoim wzroście wiekie bambole miala