Jeszcze nie jestem mama, jednak wiekszosc waszych opinii i kolezanek w moim otoczeniu uwaza,ze to katorga, meczace, nuzace,niemal uwlaczajace, kloca sie z mezami, ze mezowie maja prace, normalne zycie, sa miedzy ludzmi, m.in. mandaryneczka0 miala klotnie z mezem, poszla do pracy i wszystko jest ok, jest szczesliwa...z mojego punktu widzenia to wspanialy okres, zdaje sobie sprawe, ze bede zmeczona przy dziecku, to normalne ale mezowie po pracy tez sa, co do wyjsc nikt nas nie ogranicza, mozna pojsc na lunch z kolezankami, na zakupki ubraniowe ;) z wiekszym synkiem do kina, na lyzwy, kulki jest tyle opcji ! poza tym to slodkie lenistwo w domku przy kawce i ciastku :) jest duzo pozytywow, wiec skad to sie bierze ? z rutyny? rutyne mozna zamienic na przyjemna organizacje czasu, wszystko zalezy od nas i naszej kreatywnosci ;) co sadzicie?
Odpowiedzi
to jednak ciezka praca, a to czy ktora narzeka na faceta to kwestia jej podejscia badz czy ten facet faktycznie pomaga badz nie pomaga.
moj zwiazek oparty jest na partnerstwie i nie narzekam.
Czasami mnie szlag trafia,ze siedze w domu i nie mam kontaktu z ludzmi ale to kazda ma takie dni.
Najlepiej bedzie jak urodzisz i wtedy się przekonasz :)
W pierwszym przypadku maz niechetnie wypusci Cie z domu, bo przeciez nic nie robisz wiec dlaczego masz miec wolny wieczor i isc z kolezankami? To on powinien wyjsc (sam!) bo jest zmeczony po pracy, a Ty siedz z dzieckiem.
W drugim przypadku bedziesz miala prawo do wyjsc tak samo jak on.
Mysle ze wiekszosc jest sytuacja podobnych do pierwszego przykladu, stad niezadowolenie matek. Badz one same siebie nie doceniaja.
ja jestem w domu z małym już prawie 1,5 roku i szczerze? nie zamieniła bym tego w zyciu na jakąs nudna robote.
byłam przy synku i widziałam wszystkie ważne "PIERWSZE RZECZY".
nie kłóce się z mężem,chyba że ewidentnie coś przeskrobał.
nie jestem sfrustrowana,nie zrzędzę(chyba ze na teściową :D),nie jestem sfrustrowana(tak pozatym to bardziej frustrowała mnie praca,chodzenie do niej niż siedzenie z dzieckiem!).
spotkania z ludzimi?
szczerze powiem że spotykam sie z ludzmi,np.innymi mamami :P o wiele cześciej niż jak chodziłam do pracy.
kawa,ciastko?w domu,z przyjaciółką,w kawiarni-dla mnie(dla nas) to nie problem.albo biore małego ze sobą albo jesli jest to jakieś wieczorne wyjscie zostawiam go z tatą.
Generalnie to nie naleze do osob specjalnie narzekajacych wrecz nie mam na co narzekac, oczywiscie wiele sie zmienilo,ale mi sie te zmiany podobaja.
Stajesz sie odpowiedzialna nie tylko za siebie, ale i za innego czlowieka, co wiecej odnosze wrazenie,ze bardziej odpowiedzialna w stosunku do malego czlowieka niz samej siebie, wiec byc moze zmeczenie u niektorych kobiet bierze sie wlasnie stad.
Nie kazda kobieta jest na pewne zmiany gotowa,nie kazda potrafi sobie ze wszystkim poradzic bo nie nabrala lub zwyczajnie nie posiada umiejetnosci zorganizowania wszystkiego tak rzeby mialo rece i nogi.
Dziecko musi nauczyc sie wspolpracy, a ta od nas wymaga cierpliwosci.
Mi jakos udaje sie wszystko ogarnac i nie czuje sie przez to gorzej.Jak pisaly dziewczyny wyzej, kobieta potrzeba akceptacji i docenienia.Nie wyobrazam sobie, zeby moj maz traktowal mnie gorzej bo jestem w domu z dzieckiem, a on pracuje, na szczescie u nas jest instynktowne partnerstwo.Maz pomimo tego,ze bardzo duzo pracuje, widzi ile jest roboty kiedy jest krotka chwile z nami, doceniajac moje wysilki kiedy jestem z dzieckiem sama.Jak nie ma obiadu to nie ma z tym zadnego problemu, kiedy on przychodzi do domu zajmuje sie malym, a ja mu w tym czasie pichce.Jesli nie ma sily bo cos, to on u pichci.
Tak samo w kwestii towarzystwa, oczywiscie fajnie miec kolezanke, ktora rowniez ma dziecko, z ktora mozna rozmawiac bezkarnie o pieluchach i kupach ( i ja juz taka na szczescie posiadam)bo dziecko jest fajnym towarzystwem, ale ile mozna monologowac ;).
Wazne, zeby robic to co jest nam potrzebne,czego chcemy dla siebie i dziecka, wtedy sadze, ze narzekac to nie bedzie na co.