Malami u nas jest to samo i po pierwszym porodzie też. U nas seksu nie ma, bo mnie wszystko boli- jednak przez dobre 7 mcy musieliśmy pościć, dodatkowo mnie w środku piecze :/ mój mi bardzo mało pomaga przy córce, ale nie przeszkadza mi to. Skoro mi nie pomaga to ja nie pomogę mu w sprzątaniu czy gotowaniu, bo mała wymaga strasznie dużo uwagi. W dodatku bardzo zaczęło mi przeszkadzać to, że nie mamy ślubu. On jest oporny, a przecież 4 dni po urodzeniu małej stuknęło nam 7 lat bycia razem, dodatkowo mamy dwójkę dzieci więc i ślub mógłby już być. Obiecał, że po nowym roku zaczniemy coś robić w tym kierunku i razem z chrzcinamy weźmiemy ślub u mojego wujka, bo jest proboszczem 70km od nas. Ale coś mi się wydaje, że to tylko jego znowu takie gadanie. Żeby tego było mało od 3 dni jestem płaczliwa. Wszystko mnie doprowadza do łez. Wróciły "wspomnienia" z czasu kiedy poroniłam i tak się zastanawiałam wczoraj co to by było gdybym straciła któreś ze swoich dzieci. Takie refleksje naszły mnie po oglądnięciu filmiku, gdzie rodzice żegnali się ze swoim syniem, który żył tylko 8 godz, bo był chory- nie wiem czy widziałaś to. Koniec smęcenia. Głowa do góry. Skoro my to przeżyliśmy raz i dajemy drugi raz radę to i Wy przetrwacie ten kryzys. Trzymam kciuki :*