U nas jest taki "super" szpital, że bez skierowania od lekarza to w większości przypadków pokażą Ci drzwi... no chyba, że masz zawał, albo rodzisz ;p
Więc gdy mały jest chory to wolimy już jechać na opieke całodobowom :)
Czy byłyście kiedyś same z siebie nagle (bez skierowania) ze swoim dzieckiem w szpitalu lub temu podobnej placówce, obawiając się o jego zdrowie lub życie z jakichś przyczyn.. ? Np. przez jego chorobę, ogólne zachowanie, wypadek itp. ?
A może dzwoniłyście na pogotowie, tam wam coś wyjaśnili i obyło się bez wyjazdu? Albo przyjechała karetka ?
* Ja byłam dwa razy w szpitalu- raz spanikowałam, gdy mała ciągle płakała, gorączkowała itd., nie mogąc się uspokoic, krzycząc i ledwo oddychając i po wielu godzinach naszej wspólnej paniki pojechaliśmy koło 23:00 do szpitala i tam Małą przebadali, zapisali jakiś lek, coś tam pogadali - w sumie niewiele zrobili, ale Mała się w końcu uspokoiła po wyjściu stamtąd i było już coraz lepiej. Miała wtedy około 7 miesięcy.
Drugim razem pojechaliśmy do szpitala, bo to był długi weekend, a Małą strasznie wysypało na całym ciele (to był drugi dzień wysypki) i wyglądała fatalnie. Jak się okazało - złapała bostonkę.. Mała miała wtedy roczek.
1. Tak, raz. |
2. Tak, dwa razy. |
3. Tak, kilka razy. |
4. Nie, ale dzwoniłam na pogotowie (telefonista mnie jakoś uspokoił, tzn, telefon wystarczył). |
5. Nie, ale za to pogotowie przyjechało do naszego domu. |
6. Nie, nigdy nie musiałam ani nigdzie jechac, ani nigdzie dzwonic. |
7. Inna odpowiedź.. |
U nas jest taki "super" szpital, że bez skierowania od lekarza to w większości przypadków pokażą Ci drzwi... no chyba, że masz zawał, albo rodzisz ;p
Więc gdy mały jest chory to wolimy już jechać na opieke całodobowom :)
Dwa razy i za każdym razem była hospitalizacja.
Wymiotował po wszystkim. Jak się okazało była to prawdopodobnie wina antybiotyku, bo po zmianie problem zniknął.
Ale pojechałm przy okazji na IP, młoda gorączkowała a że i tak musiała jechać z nami to ją prepadalekarz i nic jej nie było. A gorączka od zbąbków
rozcial powieke uderzając o wanne
przestał odychac jak miał 6 tyg reanimowałąm w domu i zawiozłąm do szpitala
Z wypadków przeróżnych to chyba z 15 razy byłam (wstrząs mózgu x3, rozcięcie łuku brwiowego, dziura w głowie x2 i jeszcze parę innych incydentów), Nikodem przestał z dnia na dzień chodzic (okazalo się, że to wrodzone reumatoidalne zapalenia stawów), wgłobienie jelit z Nadią, zapalenie uszu kilkanascie razy konczyło sie na ostrym dyzurze laryngologicznym. Ja ogólnie to na ostrym dyzurze w Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach czuję sie jak u siebie w domu:))
omg zena ...
W szpitalu bezpośrednio na oddział pojechaliśmy raz, córka miała 4 tygodnie, cierpiała na bezdech i miała nieuwapnioną krtan. Po jedej akcji kiedy mąż musiał udzielic jej pierwszej pomocy, pojechaliśmy prosto na oddział do szpitala - tak nas pokierowało pogotowie żeby sprawdzic, czy do płuc jej nic się nie wlało:/
A na IP byliśmy dwa razy - raz jak lekarka stwierdziła zapalenie gardła, dała antybiotyk a małą wysypało na całym ciele - okaząło się, że to 3 dniówka ale nie wiedomo było czy to nie alergia na antybiotyk, a raz na wakacjach spadła z łózka i nabiła sobie meega guza aż jej zwisał, wolałam zeby ją obejrzał lekarz tak dla pewności:)