nie aż tak, ale jeśli chodzi o palenie w moim towarzystwie, farbowanie włosów i róznych innych rzeczy, jestem nieugięta
Od czasu kiedy zrobilam test "zwariowalam" na punkcie dziecka. Obserwuje swoje cialo tak uwaznie ze kazde uklucie, czy nawet niewielki bol w okolicach brzucha mnie niepokoi. 10 razy sie zastanawiam zanim cos zjem... a moze to niezdrowe, a moze cos sie stanie, a moze to, a moze tamto... Zaczynam przesadzac, sama to wiem i moja mama mowi to samo. Wszedzie widze bakterie i inne roztocza (jak sie na mnie patrza :P)Nie chce traktowac ciazy jak choroby, ale jestem na najlepszej drodze, ciezko nad tym zapanowac...
Czy Wy tez bylyscie takie przewrazliwione? ...a moze ciagle jestescie?
Odpowiedzi
TAK |
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 11.
aż tak przewrażliwiona nie jestem i napewno nie bede, choć poprostu ciągle gadam o ciąży o tym jak wygladam teraz co się zmienia itd itd. :)
Jasne, że tak. Doskonale rozumię co czujesz. Ja aktualnie znajduję się w 25 tygodniu, ale u mnie się to do tej pory nie zmieniło. Wiesz, może to też dlatego, że długo czekałam na tego skarba i udało się dzięki in vitro. Na samym początku szłam co tydzień na USG, przestałam pić kawę i ine napoje-tylko woda. Niektórzy mówią "ciąża nie choroba", ale w momencie jak tak pragniesz to dzieckko to czasami można "zwariować. Ale nie bój się, na pewno wszystko będzie dobrze, czego Tobie i życzę:)
Dzieki :) ja Tobie rowniez wszystkiego dobrego :):* Moze ja tez jestem przewrazliwiona z tego powodu ze stracilismy dziecko, sama juz nie wiem... ale takie zamartwianie sie tez do niczego dobrego nie prowadzi. Mam nadzieje ze jak zacznie kopac i bede go czula to troche mi przejdzie :) Pozdrawiam :)
Ja niestety też mam nieciekawą historię, ponieważ przeszłam ciążę pozamaciczną, do tego liczne operacje, no i oczywiście długie oczekiwanie na dziecko. U mnie już kopie i zawsze to przynosi jakąś ulgę. Ważne byż miała też wsparcie w lekarzu-dobrym lekarzu. Ja niestety nie mam tego szczęścia, mieszkam w małej mieścince w Niemczech i natrafić tu na dobrego lekarza to sukces...Zawsze jednak my możemy się też wspierać;)
Przyznam Ci szczerze ze nie mam swojej wymarzonej poloznej, w Holandii ciaze traktuje sie zbyt na luzie. Wszystko co Ciebie niepokoi jest dla nich normalne np przy pierwszej ciazy na pierwszej wizycie u poloznej mialam infekcje (prawdopodobnie grzybice) oczywiscie powiedzialam jej o tym, o swedzeniu, uplawach... a ona na to: NIC. Nie dostalam nawet grama masci. Nie oczekuje ze ktos bedzie nade mna skakal i calowal po stopach z okazji ze jestem w ciazy, ale przydaloby sie troche wiecej wyrozumialosci:) No szkoda, moze przy nastepnej ciazy :)
Skąd ja to znam?Miałam dokładnie ten sam problem, z którym udałam się do swojego ginekologa. Swędzenie nie do zniesienia, poszłam do swojego doktorka, on badając mnie na fotelu stwierdził, że wszystko ok (bez pobrania wymazu, po prostu "na oko"), jedynie zaproponował mi jakiś dziadoski krem, który co dopiero wszedł na rynek niemiecki. Do końca tygodnia nie mogłam spać po nocach, swędzenie było nie do zniesienia. W końcu zebrałam się ponownie i powiedziałam, że mu po prostu zapłacę za zrobienie wymazu byle by go tylko zrobił (niestety w Niemczeh brakuje zwykłych laboratoriów gdzie zrobisz badanie na własną rękę, jeżeli lekarz nie zleci to jesteś po prostu w ...). Okazało się, że miałam dużo bakterii i skonczyłam na antybiotyku...Masakra.Może to śmiesznie brzmi, ale często brakuje mi polskiego systemu, przynajmniej za pieniądze możesz zrobić dużo badań. Troszkę się za dużo rozpisałam. A czy w Holandii ciążę prowadzi tylko położna?Przyznam szczerze, że tu wiedza położnych jest znikoma:/
lekarza nie widzisz nawet przy porodzie... bo wtedy tez jest polozna! No chyba ze sa jakies powazniejsze komplikacje to wtedy podejrzewam ze lekarz Cie zaszczyci swoja obecnoscia. Przyznam ze mnie zaskoczylas! Myslalam ze w Niemczech wszystko jest jak trzeba i takie sytuacje jak w NL sie nie zdarzaja, a tu masz... Tez czasami wolalabym byc w Polsce, ale nie dam rady jezdzic na badnia do PL, za duzy koszt, niestety.
Oj to rzeczywiście jakaś masakra! To kto w takim razie robi Ci USG?Przecież do tego należy mieć odpowiedznie kwalifikacje!Myślę, że tu aż nie jest tak strasznie jak w NL, ale jak natrafisz na debila-lekarza to niestety jest źle, nie dostaniesz wtedy ani skierowania, ani nie pobierze Ci krwi i wymazu:(Dzisiaj zadzwoniłam do położnej, która miałaby mnie dodatkowo prowadzić. Kobieta stwierdziła, że oprócz zbadania cisnienia i mojej wagi nie może prowadzić dalszych badań.....Słowa pani p:"jak mam problem to albo lekarz albo szpital"...
A przy drugim to już w ogóle. Nie miałam czasu na analizę